Brak urządzenia to duży problemy dla lekarzy: nie można szybko i dokładnie obejrzeć, w jakim stanie są narządy wewnętrzne chorego. - To są standardowe badania, które każdy szpital wykonuje, ale są one niezbędne do pełnej diagnostyki i dalszego leczenia pacjentów - mówi dyrektor starachowickiego szpitala Jarosław Łyczkowski. Teraz, każdego tygodnia pacjentów trzeba odsyłać do innych, oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów, szpitali. Tomograf ma nieco ponad dwa lata i jest jeszcze objęty gwarancją. Jest ona jednak bardzo niekorzystna dla szpitala i na naprawę sprzętu szpital musi poszukać pieniędzy w starostwie.