Odrestaurowane budynki więzienia, które funkcjonowało tam od czasów carskich po stalinowskie - dziś mieszczą instytucję kultury. Wybrukowany dziedziniec odgrodzony od ulicy surowym betonowym murem największe wrażenie robi po zmroku. Do tego przenikający chłód wrześniowego wieczoru i świadomość historii tego miejsca dopełnia poczucie niepokoju. I właśnie w to miejsce i w takich okolicznościach, zaprosił mieszkańców Kielc Leszek Mądzik, by przedstawić "najbardziej osobisty" spektakl, jaki do tej pory wystawiał - "Cień". Wszelka iluminacja budynku, w tym także pobliskiego Pałacu Biskupów Krakowskich została wyłączona, a ponury dziedziniec dawnego więzienia wypełnił dźwięk alarmowej syreny. Tak rozpoczyna się spektakl "Cień", który jak powiedział sam autor dotyka "najmroczniejszych czasów" współczesnej polskiej historii - prześladowania przez władze komunistyczne żołnierzy Armii Krajowej. - Mam w sobie tamten pejzaż, lata pięćdziesiąte. Im człowiek starszy, im szybciej czas płynie, tym wyraźniej się to widzi" - powiedział w rozmowie. Jako dziecko Mądzik do kieleckiego więzienia przychodził na widzenia ze swoim ojcem, aresztowanym za działalność w AK i WiN. - Do dziś mam w pamięci scenę, gdy ojca skutego przeprowadzano przez miasto na przesłuchania - wspominał. Jedna ze scen spektaklu bezpośrednio nawiązuje do tamtych doświadczeń. Z kilkudziesięciometrowej wieży pobliskiego pałacu, na dziedziniec wzgórza zamkowego skierowany został strumień białego światła oświetlając szukającego przed nim schronienia młodego mężczyznę. Został schwytany, brutalnie i pobity i osadzony w więzieniu. Opowieść bez tekstu, bez jednego słowa, dopełnia muzyka estońskiego kompozytora Arvo Part'a i światło, często jedynie punktowe. Również wtedy, gdy w przylegających do więziennego muru, niewielkich, czterech czarnych prostopadłościanach, wyłaniały się sylwetki więźniów. To ostatni moment, gdy w rolę więźniów wcielają się "żywi" aktorzy. Niedługo po nim, na dziedzińcu stają cele, w których osadzonych zastąpią zastygłe postaci, blade manekiny. Bez grymasu twarzy, lecz w pozach sugerujących udręczenie ciężkim więziennym losem. Chwilę później bezwzględnie rozprawiają się z nimi oprawcy. Później transport ciał. Przypadkowe miejsca pochówku. Nieład. Ostre boczne światło rzuca cień na jedno ze skrzydeł więzienia. Na murze rysują się sylwetki ułożonych na ziemi ofiar. Kolejno z taczkami załadowanymi ziemią podjeżdżają mężczyźni. Ich cienie wolno przesuwają się po murach, które są dziś milczącymi świadkami tamtych wydarzeń. Zdaniem reżysera, przypomnienie tamtej rzeczywistości jest potrzebne zarówno młodej publiczności, jak i świadkom tamtych wydarzeń. - Nie można gubić takich faktów, takiej historii - ocenił w rozmowie. Pozostaje jedynie pamięć, symbolicznie wyrażona przez postać kobiety zapalającej na "grobach" ofiar znicze. W przedstawieniach - autorskich realizacjach Mądzika dominuje ruch, obraz, a nadrzędną rolę pełni światło. Obecny jest też dźwięk, muzyka, ale nigdy nie pada ani jedno słowo. To teatr bez tekstu, bez słów. Jak twierdzi sam artysta, "źródłem milczenia w tych przedstawieniach jest moje głębokie przeświadczenie, że istnieją dziedziny ludzkiej rzeczywistości, które nie poddają się słowu". W spektaklach teatralnych Mądzika, będących najczęściej filozoficznymi traktatami o życiu i przemijaniu, znalazło odbicie wiele jego przeżyć i tropów biograficznych. Podobnie dzieje się w "Cieniu". Leszek Mądzik (ur. 5 lutego 1945 r. w Bartoszowinach w Świętorzyskiem), reżyser, scenograf, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, jest jednym z najwybitniejszych twórców teatru niekonwencjonalnego w Polsce. Ukończył historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i reżyserię na Wydziale Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku, filii warszawskiej Akademii Teatralnej. W 1969 r. założył Scenę Plastyczną KUL. Pierwszą sztuką teatralną tam pokazaną było "Ecce Homo" (1970), zrealizowaną na podstawie scenariusza artysty. Mądzik jest autorem scenografii w teatrach polskich, portugalskich, francuskich i niemieckich. Od 1998 roku jest Honorowym Obywatelem Kielc.