Adresowany do marszałka Sejmu Marka Borowskiego wniosek został skierowany do Ministerstwa Sprawiedliwości wczoraj późnym wieczorem i dzisiaj trafił na biurko ministra. Prokurator Bors odmówił odpowiedzi na pytanie, jakie zarzuty prokuratura chce postawić Sobotce. Jeśli prokurator generalny wniosek podpisze, powędruje on do marszałka Sejmu. Decyzja o uchyleniu immunitetu zostanie następnie przegłosowana przez posłów. Oczywiście sam Sobotka może się zrzec immunitetu, skracając tym samym procedurę i ułatwiając pracę prokuraturze. "W ciągu kilku dni" prokurator generalny Grzegorz Kurczuk zdecyduje, czy podpisać wniosek kieleckiej prokuratury o uchylenie immunitetu poselskiego wiceministrowi spraw wewnętrznych Zbigniewowi Sobotce. Powiedziała tak dzisiaj dziennikarzowi PAP rzeczniczka Prokuratury Krajowej Małgorzata Wilkosz-Śliwa. Potwierdziła, że wniosek kieleckiej prokuratury wpłynął do prokuratora generalnego wczoraj wieczorem. - Minister Kurczuk przeanalizuje ten wniosek, sprawdzi, czy ma on podstawy merytoryczne i zdecyduje, czy przesłać go marszałkowi Sejmu - powiedziała. Sobotko czuje się niewinny. - Wydano na mnie już wyrok. Ale jak każdy człowiek mam prawo do obrony. Chcę powiedzieć, że jestem niewinny. Mnie w tej sprawie nie ma z tego tytułu, że nie posiadałem żadnej wiedzy, więc nie mogłem jej przekazać, nie odbywałem żadnej rozmowy na ten temat ani z posłem Długoszem, ani z posłem Jagiełłą. W związku z czym nie ma mojej sprawy - mówił dziennikarzom urlopowany wiceminister. Tymczasem prokuratura prowadząca śledztwo przeciw Andrzejowi Jagielle i Henrykowi Długoszowi, podejrzanym o "przeciek" na temat akcji CBŚ do starachowickich samorządowców, nie wyklucza, że jeszcze dzisiaj przesądzi o tym, w jakiej roli chce przesłuchać Sobotkę w sprawie - świadka czy podejrzanego. Możliwy jest wniosek o uchylenie mu poselskiego immunitetu, co by oznaczało, że prowadzący śledztwo chcą postawić zarzuty Sobotce. - Mnie w tej sprawie nie ma ani z tego tytułu, że nie posiadałem żadnej wiedzy, więc nie mogłem jej przekazać, nie odbywałem żadnej rozmowy na ten temat ani z posłem Długoszem, ani z posłem Jagiełłą. W związku z czym nie ma mojej sprawy - powiedział dziennikarzom Sobotka. Dodał, że nie zna na razie zarzutów i czeka na wniosek o uchylenie immunitetu, by się do niego ustosunkować. - Myślę, że w całym procesie postępowania w wymiarze sprawiedliwości udowodnię swoją niewinność, a ci, którzy stawiają mi takie zarzuty, udowodnią mi moją winę - powiedział Sobotka. Prokuratura Okręgowa w Kielcach zarzuca Jagielle (członkowi SLD, który wystąpił z klubu parlamentarnego Sojuszu) i Długoszowi (członkowi SLD, który zawiesił swe członkostwo w klubie parlamentarnym SLD), że działając "wspólnie i w porozumieniu" i z co najmniej jeszcze jedną wtajemniczoną osobą, utrudnili postępowanie karne przez poinformowanie starosty starachowickiego o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego. Prokuratorzy badają właśnie, kto był "pierwszym ogniwem" tego przecieku i w tym kontekście nieoficjalnie pada nazwisko Sobotki. 4 lipca "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra SWiA Zbigniewa Sobotki. Po ujawnieniu sprawy premier Leszek Miller urlopował Sobotkę. W zeszłym tygodniu jednak minister SWiA Krzysztof Janik ogłosił, że Sobotka wraca do pracy, bo do tej pory prokuratura nie zdecydowała się postawić mu zarzutu. Wtedy interweniował minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk, który w rozmowie z premierem wyjaśnił mu, że przywrócenie wiceministra z urlopu byłoby pochopne, bo prokuratura w dalszym ciągu nie wyklucza, iż Sobotka będzie formalnie podejrzanym w sprawie. Wówczas Miller oświadczył, że Sobotka powinien pozostać na urlopie, a Janik odwołał swoją wcześniejszą wypowiedź.