- Bliscy 66-latka zorientowali się, że nie ma go w domu. Gdy wyszli na podwórko, zauważyli, że deski, którymi przykryta była studnia, są odsunięte. Gdy zajrzeli do środka, zauważyli mężczyznę - mówiła aspirant Justyna Konopka z Komendy Powiatowej Policji w Busku-Zdroju w rozmowie z serwisem echodnia.eu. - 66-letni mężczyzna znajdował się w studni o głębokości sześciu metrów, w której były dwa metry wody - opowiadał starszy kapitan Piotr Dziedzic, oficer prasowy buskiej straży pożarnej. Policjanci ustalają okoliczności śmierci mężczyzny. Według wstępnych ustaleń nie przyczyniły się do niej osoby trzecie.