Gdy wyrok będzie prawomocny oskarżeni spędzą kilka miesięcy w więzieniu, gdyż sąd zaliczył czas spędzony w areszcie na poczet kary. Prokuratura oskarżyła byłego starostę Mieczysława S. o usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a wiceprzewodniczącego rady powiatu Marka B. o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. Obaj samorządowcy zostali zatrzymani wraz z kilkunastoma innymi osobami w marcu. Według prokuratury, współdziałali z przywódcą miejscowej grupy przestępczej - Leszkiem S. Sąd uznał ich za winnych zarzucanych czynów. Orzekł wobec obu skazanych zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk w administracji państwowej i samorządowej na pięć lat. Obaj zapłacą też kary grzywny - Mieczysław S. 5 tys. zł, a Marek B. 3 tys. zł. Sędzia musiał przerwać odczytywanie wyroku, gdy obecni na sali bezrobotni zaczęli protestować. Bezrobotnych rozjuszyła wysokość kar. Ich zdaniem są one zdecydowanie za niskie. Po ogłoszeniu pierwszego wyroku, członkowie Ruchu Obrony Bezrobotnych zaczęli krzyczeć: sąd pod sąd. Według nich wymiar sprawiedliwości zamiast karać, chroni przestępców. Sędzia musiał opuścić salę. Bezrobotni nie chcieli z niej wyjść, więc wezwano policję, która siłą usunęła protestujących z budynku. Dopiero potem sędzia mógł ogłosić drugi wyrok. Toczy się także odrębne śledztwo dotyczące "przecieku" w aferze starachowickiej. Podejrzani są w nim posłowie Andrzej Jagiełło, Henryk Długosz i były wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka, który miał być wtajemniczony w plany CBŚ przez ówczesnego komendanta głównego policji Antoniego Kowalczyka.