Protest złożyli były radny Zenobiusz Nowiński i kandydatka na radną w ostatnich wyborach, Danuta Moskal. Uważali oni, że dwaj mężczyźni, w porozumieniu z urzędującym wójtem Wiesławem Gałką i kandydatami na radnych z jego komitetu wyborczego, wręczali mieszkańcom - w pobliżu lokalu wyborczego - pieniądze i karteczki z nazwiskami osób, na które mają oddać głos. Na karteczkach miały znajdować się nazwiska kandydatów na radnego i wójta. W opinii sądu z przedstawionych przez wnioskodawców dowodów wynika, że zaistniały okoliczności, które mogły rodzić podejrzenie agitacji wyborczej lub nakłaniania wyborców do oddania głosów w zamian za korzyści majątkowe, jednak dowody nie pokazały skali tego zjawiska. - W szczególności dowody nie pokazały ile z osób, którym ewentualnie proponowano przyjęcie tych korzyści, rzeczywiście zgodziło się je przyjąć i oddać głos w sposób, jaki był im sugerowany. Jeżeli skala tych zjawisk była masowa, jak twierdzą wnioskodawcy, to nie wskazali świadków, którzy mieli być przekupieni - argumentował sąd. W uzasadnieniu sąd podkreślił także, że nie wskazano z imienia i nazwiska ani jednej osoby, która przyznałaby, że z tej propozycji skorzystała lub nie skorzystała. - Nie możemy opierać się tylko na przypuszczeniach, na plotkach, na tym, że ktoś komuś powiedział, że coś widział, ale jednak zeznań w tej sprawie nie złożył - podkreślił sąd. Według sądu, to wnioskodawcy powinni wskazać w tej sprawie dowody, które pozwalałyby przyjąć, że doszło do popełnienia wymienionego przestępstwa i że miało to wpływ na wynik wyborów. Orzeczenie nie jest prawomocne. Gałka został wybrany na drugą kadencję. Zwyciężył w pierwszej turze wyborów, zdobywając 2537 głosów. Kolejny kandydat miał o 1508 głosów mniej. We wtorek kielecki sąd oddalił protest tych samych wnioskodawców, dotyczący wyborów do rady gminy.