Według biegłego dziecko miało złamanie prawej kości udowej oraz złamania kości przedramienia i ramienia lewej ręki. Być może niemowlę miało także złamane dwa żebra - obraz na zdjęciu RTG nie jest jednoznaczny. Ponadto dziecko miało otarcia naskórka i siniaki na twarzy. Dziecko było badane 22 września 2006 roku. Zdaniem biegłego złamanie kości udowej powstało około trzy tygodnie przed badaniem, złamanie przedramienia - dwa tygodnie przed tą datą, a złamanie żeber - około tydzień później. Najpóźniej powstało złamanie kości ramiennej - trzy-siedem dni przed badaniem. Z zeznań biegłego wynika, że rodzaj obrażeń, ich wielość, różny czas powstania, wskazują na to, że powstały na skutek rękoczynów wykonywanych z siłą kilkakrotnie większą niż potrzebna do czynności pielęgnacyjnych. Według niego obrażenia nie powstały na skutek przypadkowego upuszczenia dziecka lub szarpania go. Według lekarza nie sposób przyjąć, by osoba, która dokonała rękoczynów, nie poczuła, że doszło do złamania kości. Dziecko, pomimo kalectwa, na pewno reagowało płaczem i krzykiem. Lekarz oznajmił, że nie ma podstaw do łączenia powstałych u dziecka obrażeń z występującą u niego obecnie padaczką. Przyczyn schorzenia należy upatrywać w okołoporodowym uszkodzeniu mózgu. Biegły zeznał także, że wychłodzenie i odwodnienie chłopczyka w dniu badania nie miało znamion patologii i nie było efektem długotrwałej niewłaściwej opieki. Zaznaczył, że u niemowląt do wychłodzenia dochodzi już po kilkunastu minutach, a do odwodnienia po kilku godzinach. Następna rozprawa odbędzie się 2 lutego. Możliwe, że proces wówczas się zakończy. We wrześniu 2006 roku do kieleckiego szpitala dziecięcego trafiło niemowlę, u którego lekarze stwierdzili wyziębienie i odwodnienie, nieleczone złamania kości, otarcia naskórka i siniaki. Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód oskarżyła rodziców o znęcanie się nad dzieckiem, przy czym ustalono, że matka działała mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem. Według prokuratury rodzice przez nieopatrzenie złamań zwiększali cierpienia dziecka, a przez zaniechanie prawidłowej opieki dopuścili do tego, że było wyziębione i odwodnione. W śledztwie ustalono, że matka m.in. szarpała dziecko i rzucała je na wersalkę, a ojciec m.in. bił je po twarzy. Sprawa znęcania się nad dzieckiem wyszła na jaw, gdy kobieta poszła z nim do ośrodka zdrowia w podkieleckich Bielinach, gdyż potrzebowała jakiegoś zaświadczenia. Gdy lekarz zobaczył niemowlę, natychmiast wezwał pogotowie, które przewiozło je do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach. Rodziców zatrzymała policja. Oboje byli aresztowani. Obecnie przebywają na wolności. Marlena B. i Rafał S. nie przyznają się do winy. Oboje zaprzeczali w śledztwie, by znęcali się nad dzieckiem i obciążali siebie nawzajem.