Jak powiedział prowadzący sprawę prokurator Jacek Szydłowski, właściciel firmy przewozowej Władysław M. oraz radny gminy Ruda Maleniecka, leśnik i myśliwy Jerzy K., zostali oskarżeni o to, że działając wspólnie i w porozumieniu bez uzasadnionego powodu uśmiercili psa. Stało się to 1 sierpnia w okolicach miejscowości Dęba. Władysław M. dowiózł tam bezpańskiego psa i wypuścił go z busa, a Jerzy K. zastrzelił zwierzę. Stało się to na oczach młodego niepełnosprawnego mężczyzny, który opiekował się zwierzęciem. Władysław M. przyznał się do zarzucanego czynu, natomiast Jerzy K. twierdził, że zastrzelił psa, gdyż ten był agresywny, wałęsał się i wykazywał objawy wścieklizny. Prokurator dodał, że według przesłuchanych w śledztwie świadków pies był łagodny. Podkreślił, że nawet w przypadku podejrzenia wścieklizny, należy przestrzegać określonych procedur. Prokuratura wystąpiła do okręgowego rzecznika dyscyplinarnego Polskiego Związku Łowieckiego o wszczęcie wobec Jerzego K. postępowania dyscyplinarnego. Według Ustawy o ochronie zwierząt oskarżonym grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. Sprawę ujawniła kielecka "Gazeta Wyborcza", która napisała, że pies przybłąkał się do Maleńca w gminie Ruda Maleniecka pół roku wcześniej. Mieszkał przy drodze, ludzie dawali mu jeść i pić. Zwierzę było duże, dlatego część mieszkańców się go bała, pies jednak nikogo nie pogryzł. Mieszkańcy Maleńca starali się znaleźć dla niego dom, ale bezskutecznie. Zgłosili zatem problem do Urzędu Gminy w Rudzie Malenieckiej, prosząc, by urzędnicy znaleźli dla psa miejsce w schronisku.