Projekt dokumentu przygotowali radni PiS. Jak poinformowała rzeczniczka starachowickiego magistratu Iwona Ogrodowska-Ogórek, za przyjęciem rezolucji zagłosowało 12 radnych reprezentujących PiS, PO i komitet "Spółdzielcy". Pozostali radni - 10 osób - z SLD i Forum 2010 (komitet wyborczy prezydenta) wstrzymali się od głosu lub nie brali udziału w głosowaniu. W dokumencie napisano, że ze względu na fakt, iż prezydent przebywa w areszcie, a proces sądowy może potrwać długo, "organ wykonawczy miasta nie funkcjonuje w sposób należyty". Radni ocenili też, że mieszkańcy Starachowic "niemal całkowicie" stracili zaufanie do władzy publicznej. Wg rzeczniczki wojewody świętokrzyskiego Agaty Wojdy nie ma jednak podstaw, by ustanowić komisarza - osobę pełniącą obowiązki prezydenta w mieście. Jak tłumaczyła, umożliwia to dopiero prawomocny skazujący wyrok sądu w sprawie osoby stojącej na czele samorządu. Dodała, że w Starachowicach obowiązki prezydenta sprawuje wiceprezydent. Krakowska Prokuratura Apelacyjna oskarżyła Wojciecha B. o to, że w latach 2008-2011, jako prezydent Starachowic, przyjął łapówki od przedstawicieli spółek komunalnych miasta, w łącznej kwocie blisko 96 tys. zł. Kolejny zarzut to nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań. Pod koniec śledztwa Wojciech B. przyznał się do stawianych mu zarzutów, zadeklarował chęć dobrowolnego poddania się karze i złożył wniosek o wymierzenie mu kary bez przeprowadzania przewodu sądowego. Jego wniosek nie został jednak uwzględniony. Akt oskarżenia obejmuje także Justynę Z. z Urzędu Miejskiego w Starachowicach, oskarżoną o pomoc w przekazywaniu łapówki w wysokości 10 tys. zł i nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań. Kobieta nie przyznała się do zarzutów. Zastosowano wobec niej m.in. poręczenie majątkowe. Trzecim oskarżonym jest przedsiębiorca Marian S., któremu zarzucono wręczenie łapówki w wysokości 30 tys. zł. Marian S. w śledztwie przyznał się do winy i po wpłaceniu 50 tys. zł poręczenia majątkowego odzyskał wolność. Wojciech B. został zatrzymany przez CBA pod koniec sierpnia 2011 r. Nie przyznał się wówczas do winy i odmówił składania wyjaśnień. Został aresztowany. Odzyskał wolność 10 listopada po przyznaniu się do zarzutów korupcji. Prokuratura zastosowała wtedy wobec niego m. in. poręczenie majątkowe w wysokości 90 tys. zł. Wojciech B. i Justyna Z. zostali ponownie zatrzymani 2 grudnia. Usłyszeli zarzut nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań. Oboje nie przyznali się do tego. Zostali aresztowani z obawy o matactwo. Wojciechowi B. grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności, Justynie Z. i Marianowi S. kara do 8 lat więzienia. Wobec osób, które wręczały łapówki i ujawniły ten proceder, prokuratura zastosowała klauzulę bezkarności. W piątek starachowicki są zdecydował o przedłużeniu aresztu dla Wojciecha B. i Justyny Z. do 1 czerwca. Pierwsza rozprawę procesu zaplanowano na 12 marca. Od czasu zatrzymania prezydenta radni PiS w starachowickiej radzie miasta chcieli przeforsować wniosek w sprawie referendum dotyczącego jego odwołania, ale nie znalazł on poparcia większości rajców. Z kolei radni PO skierowali do prezydenta pismo z apelem o rezygnację ze stanowiska. Obowiązki prezydenta przejął wiceprezydent Sylwester Kwiecień. Wojciech B. jest prezydentem Starachowic drugą kadencję. Wywodzi się z PiS, ale w ubiegłorocznych wyborach kandydował z własnego komitetu Forum 2010, który oprócz listy do starachowickiej Rady Miasta wystawił też własnych kandydatów do rady powiatu. Wojciech B. uzyskał największe poparcie - ponad 64 proc. głosów - spośród wszystkich czterech prezydentów wybranych w Świętokrzyskiem. Polityk nie należy już do PiS.