46-letni kierowca usłyszy zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna nie jechał sam. W polonezie razem z nim podróżowała także jego żona. Po potrąceniu dziecka, kierowca uciekł z miejsca zdarzenia - pojechał pod własny dom, gdzie porzucił auto i pobiegł w nieznane miejsce. Jego żona została na miejscu i dała policjantom, którzy przyjechali do ich domu, jego numer telefonu. Funkcjonariusze zadzwonili do niego i próbowali przekonać, żeby wrócił do domu. Po jakimś czasie mężczyzna oddzwonił i podał miejsce, w którym się schował. Uciekinier został znaleziony mniej więcej 3 kilometry od domu. Mężczyzna był trzeźwy. Policjanci wstępnie ustalili, że dziewczynka wbiegła na jezdnię. W tym czasie była pod opieką 80-letniego dziadka.