W miniony poniedziałek został uruchomiony nowy dworzec autobusowy. Dworzec, to dużo powiedziane, plac przed budynkiem biurowym PKS-u przy ul. Reymonta wybrukowano kostką, ustawiono stare, acz odmalowane ławki i wkopano prowizorycznie słupki poszczególnych stanowisk. Na miejscu można zastać nielicznych podróżnych. - Kompletny niewypał. Brakuje informacji , na starym dworcu błąkaliśmy się przez dłuższy czas, aż sprzedawczyni w sąsiednim sklepie powiedziała nam, że dworzec przeniesiono. Tutaj z kolei nie ma miejsca, żeby kupić gazety, czy coś do picia. Nie wiemy, czy autobus do Wrocławia, na który czekamy, w ogóle stąd odjedzie. Już ma 10 minut spóźnienia - narzekają dwaj mężczyźni. Inni podróżni mieli trochę lepsze odczucia. - Na starym dworcu jest informacja o przenosinach, ale kartka nie jest zbyt duża i ginie wśród innych ogłoszeń. Nowy dworzec nie jest zbyt okazały, ale przynajmniej są nowe rozkłady jazdy, czytelnie wypisane, za to autobusów tutaj jak na lekarstwo. Prezes zarządu jędrzejowskiego PKS-u, Wiktor Fatyga, przyznaje, że dworzec nie jest imponujący, ale to się wkrótce zmieni. - Obecnie mamy za mało środków, by urządzić coś więcej. Jednak do końca września będą ustawione przystanki, dla podróżnych zostanie udostępnione pomieszczenie na poczekalnię wraz z sanitariatami. Dziś montujemy nagłośnienie, by oczekujący w budynku słyszeli informacje o podjeżdżających autobusach. Trzeba podkreślić, że społeczeństwo wymaga od PKS-u utrzymywania dworca, akceptuje jednak fakt, że prywatni przewoźnicy zabierają podróżnych z przystanków na ulicy. My z kolei nie możemy zmusić wszystkich przewoźników, by korzystali z naszego dworca i tym samym pomagali w jego utrzymaniu. Tymczasem nasza spółka płaci za każdy wjazd na dworzec (np. w Kielcach kwota ta sięga ponad 16 zł). Firmy, z którymi mieliśmy do tej pory umowy, zostały poinformowane o zmianach i one będą zabierały podróżnych z dworca przy Reymonta - informuje prezes spółki Wiktor Fatyga. Dotychczasowy budynek dworca miał pozwolenie na eksploatację do 2012 roku, a firmy nie stać było na przeprowadzenie gruntownego remontu, więc postanowiła go sprzedać. Umowę sfinalizowano w ubiegłym roku. Nowy właściciel naciskał, by PKS czym prędzej opuścił plac.