Poinformował o tym we wtorek PAP szef Prokuratury Rejonowej Kielce-Zachód, Artur Feigiel. Do wypadku doszło 9 czerwca, przy ul. Chrobrego w Kielcach. Dwie starsze kobiety zostały potrącone przez BMW, kiedy szły chodnikiem. Obie zginęły na miejscu. Sprawca wypadku odjechał z miejsca zdarzenia. Spalony samochód policja odnalazła dwa kilometry dalej. Kierowca zgłosił się na policję tego samego dnia późnym wieczorem. Dwa dni później usłyszał zarzuty. Przyznał się do winy. Od czerwca przebywa w areszcie. Jak powiedział Feigel, śledczy chcą by podejrzany spędził w areszcie jeszcze dwa miesiące. - Czekamy na opinię z badań biegłych, dotyczącą zawartości alkoholu i środków odurzających we krwi podejrzanego. Wówczas zakończymy śledztwo - tłumaczył prokurator. Przez to, że kierowca uciekł z miejsca wypadku nie można było pobrać od niego materiału do badań toksykologicznych, które miały wykazać, czy w momencie potrącenia był on pod wpływem narkotyków i alkoholu. 34-letni mieszkaniec Kielc podczas przesłuchania mówił, że gdy doszło do wypadku, był pod wpływem narkotyków i alkoholu; twierdził, że wydarzenia z popołudnia pamięta wyrywkowo. Grozi mu do 12 lat więzienia. W związku ze sprawą prokuratura postawiła także zarzut poplecznictwa 37-letniemu kielczaninowi, który pomógł ukryć się sprawcy wypadku. Mężczyzna przyznał się do tego. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Śledczy nadal szukają dwóch osób, które w momencie wypadku miały jechać BMW razem z 34-latkiem.