Oskarżona odmówiła wyjaśnień, odpowiadała tylko na pytania. W śledztwie powiedziała, że nie wiedziała, iż jest w ciąży. Jak tłumaczyła, nie miała żadnych objawów, trochę przytyła, ale nie wiązała tego z ciążą. Urodziła 28 marca nad ranem w wychodku poza domem. Była pewna, że dziecko jest martwe; nie ruszało się, nie krzyczało - twierdziła. Kobieta nikomu o tym nie powiedziała. Oskarżona nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie wzięła dziecka do domu. Twierdzi, że była w szoku, paraliżował ją strach i straciła kontakt z rzeczywistością. - Mam dwoje dzieci, udaną rodzinę. Nigdy świadomie nie zrobiłabym czegoś tak strasznego. Nie wiem, co się wtedy ze mną działo. Nie planowaliśmy trzeciego dziecka, ale gdyby było, to bylibyśmy bardzo szczęśliwi - powiedziała. Zwłoki chłopca znalazł wieczorem jej mąż. On także zeznał przed sądem, że nie wiedział o ciąży. Zauważył tylko, że żona trochę przytyła. Według jego relacji, po znalezieniu dziecka żona zachowywała się, jakby nic do niej nie docierało. Potem zaczęła płakać i powiedziała, że dziecko urodziło się martwe. Mężczyzna umył dziecko. Matka kobiety, która z nimi mieszka, zdecydowała, że trzeba je pochować. Oskarżona wraz z mężem pojechała do księdza, który nie zgodził się pochować dziecka bez karty zgonu. Małżonkowie pojechali po lekarkę. Gdy ta zobaczyła noworodka, wezwała policję. Mężczyzna zeznał, że żona nie sprzeciwiała się, by jechać do księdza, a potem do lekarki. Powiedział, że była bardzo opiekuńcza i dbała o dwójkę dzieci, które teraz mają cztery i pięć lat. Mąż oskarżonej powiedział, że byli dobrym małżeństwem. - Bardzo nam jej brakuje - oznajmił. Adwokat oskarżonej wnioskował o zastąpienie stosowanego wobec niej aresztu innymi środkami zapobiegawczymi, gdyż na tym etapie postępowania nie ma obawy matactwa. Jego zdaniem nie należy w tej sprawie wykluczać zastosowania art. 149 kodeksu karnego, który dotyczy matek zabijających dziecko pod wpływem porodu. - Jestem świadoma, że muszę ponieść karę i ją poniosę. Proszę mi pozwolić choć ostatnie święta spędzić z dziećmi - prosiła oskarżona. Prokurator był przeciwny wnioskowi. Według niego kobieta może podejmować działania, które utrudnią postępowanie. Sąd nie zgodził się na zwolnienie oskarżonej z aresztu. Następna rozprawa odbędzie się 3 stycznia. W śledztwie ustalono, że dziecko było zdrowe i zdolne do życia. Zmarło na skutek uduszenia. Według biegłych 30-latka była świadoma swoich czynów, dlatego Prokuratura Rejonowa w Busku-Zdroju oskarżyła ją o zabójstwo. Grozi jej kara więzienia do dożywocia.