"Moja ABBA" to napisana białym wierszem historia kobiety w wieku średnim, która w 1976 roku obejrzała w Polsce koncert kultowej grupy estradowej ze Szwecji i uległa tak wielkiej fascynacji jej muzyką, że stale ją wyśpiewuje, a nawet pragnie uciec z kraju do Skandynawii szybowcem - tłumaczył Man w czwartek na konferencji prasowej. Według Mana, jego ABBA to przeszłość, która się w nim odłożyła "jak konfitury w piwnicy" i którą otwiera po 30 latach. - Jest czymś, co budzi w nim przyjemne uczucia, przeżycia, uruchamia obrazy - m.in. wspomnienie pokoju z wielkim parapetem i balkonem, na który wynosił gramofon i śpiewał do wtóru z kultowym zespołem Szwedów - wyjaśniają twórcy spektaklu. - Mój dom rodzinny w Rzeszowie to był socrealistyczny blok. Pamiętam, że mama przyniosła kiedyś zakupioną spod lady płytę ABBY, na okładce której zespół pozował w Rolls-Royce, a ja, ośmiolatek, zapytałem wtedy: czy to raj? - zwierzył się dziennikarzom autor i inscenizator przedstawienia. Tomasz Man jest reżyserem, dramatopisarzem i pracownikiem naukowym na wydziale lalkarskim wrocławskiej PWST, prowadzi też zajęcia na tamtejszym uniwersytecie. Napisał sześć sztuk, które zrealizował na scenie, na antenie Polskiego Radia i w Teatrze Telewizji. ABBA uważana jest za jedną z najbardziej kasowych grup popowych XX wieku. Zespół koncertował i nagrywał w latach 1973-82, sprzedał ponad 370 mln płyt. Zyskał międzynarodową popularność dzięki chwytliwym utworom z prostymi tekstami. Nazwa ABBA jest akronimem utworzonym z pierwszych liter imion członków zespołu: Anni-Frid (Lyngstad), Benny (Andersson), Bjorn (Ulvaeus) i Agnetha (Faltskog), którzy tworzyli dwie pary małżeńskie.