Zgłoszenie o pożarze strażacy otrzymali w poniedziałek (24 sierpnia) ok. godz. 20.45. W sklepie znajdowało się wówczas 20 osób - klientów i pracowników sklepu. "Ogień pojawił się w warstwie podsufitowej w środku budynku. Został dostrzeżony przez obsługę sklepu, która po pierwsze zadzwoniła na numer alarmowy, a po drugie przystąpiła do wyprowadzenia klientów. Wszyscy cało i bezpiecznie opuścili obiekt" - powiedział Marcin Nyga, rzecznik prasowy świętokrzyskiej straży pożarnej. Nyga podkreślił, że akcja personelu była sprawna, dzięki czemu nikt nie ucierpiał. "Pożar rozwijał się dość intensywnie. W bardzo krótkim czasie ogarnął całą konstrukcję poszycia dachowego. Po kilkudziesięciu minutach dach zapadł się do środka" - dodał. Tuż obok stacja paliw Rzecznik prasowy świętokrzyskiej straży pożarnej zaznaczył, że w pierwszym etapie akcji gaśniczej strażacy skupili się na powstrzymaniu rozprzestrzeniania się ognia na sąsiednie budynki. "W sąsiedztwie sklepu w bliskiej odległości znajdowały się budynek mieszkalny i stacja paliw. W pierwszej fazie strażacy skupili się, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się ognia na zbiorniki z paliwem. Udało się to w całości" - przekazał. "Musimy przerzucić cały towar" Około godz. 1 w nocy we wtorek (25 sierpnia) rzecznik relacjonował, że sytuacja jest na tyle opanowana, że strażacy mogli rozpocząć akcję wewnątrz budynku. "Płomienie i temperatura nie zagrażają już bezpieczeństwu. Natomiast dzięki uprzejmości pana prezydenta Bogdana Wenty mamy do dyspozycji koparkę. Musimy przerzucić cały towar znajdujący się w sklepie i przelać go wodą" - wyjaśnił rzecznik. Zaznaczył, że akcja gaśnicza potrwa prawdopodobnie do rana. Na miejscu cały czas pracuje 13 zastępów straży pożarnej, ponad 50 strażaków. Przyczyny pożaru na razie nie są znane.