"W akcji bierze udział 30 zastępów straży pożarnej. Udało się zapobiec rozprzestrzenieniu się ognia na sąsiednie budynki oraz zakłady, gdzie między innymi zaparkowanych było kilka pojazdów. Akcja może potrwać kilka godzin, ale pożar jest opanowany, nie rozprzestrzenia się poza obszar składowiska. Mamy na miejscu przygotowane znaczne ilości środka pianotwórczego, będziemy pokrywać składowisko warstwą piany, tak, aby doprowadzić do całkowitego ugaszenia" - dodał Marcin Nyga. Zaznaczył, że w powietrzu cały czas unosi się dym, który może być szkodliwy dla mieszkańców okolicznych gmin. "Na miejscu pracuje zespół chemiczny, badający zawartość chemiczną dymu, który może być szkodliwy dla mieszkańców" - dodał Nyga. W związku z tym o pozostanie w domach apelują władze Kielc oraz gmin Sitkówki-Nowiny i Morawicy. W Kielcach w związku z tym zawyły też syreny alarmowe. "Prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności. Dym może być niebezpieczny dla zdrowia i życia ludzi. Nie otwierajmy okien i drzwi, unikajmy przebywania na zewnątrz" - przekazał Tomasz Porębski, rzecznik prezydenta Kielc. W związku z zagrożeniem ewakuowano także 120 mieszkańców Nowin. Zostali oni przetransportowani do Schroniska Młodzieżowego w Nowinach. W akcję ewakuacyjną zaangażowani byli żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Z kolei wicewojewoda świętokrzyski Rafał Nowak apeluje o zachowanie spokoju. Zdementował jednocześnie medialne doniesienia, że na terenie Kielc i pobliskich gmin został wprowadzony stan zagrożenia chemicznego. "Nie ma zagrożenia chemicznego dla mieszkańców Nowin, Kielc oraz okolicznych gmin. Stan zagrożenia chemicznego nie został wprowadzony. Te informacje nie są prawdziwe" - powiedział Nowak. Afera z 2018 roku Składowisko niebezpiecznych odpadów utworzono sześć lat temu na podstawie zgody wydanej przez starostwo powiatowe. W 2018 r. policjanci i inspekcja ochrony środowiska odkryli, że przechowywane tam odpady są składowane niezgodnie z wydanym pozwoleniem. Na działce, położonej kilkaset metrów od osiedla domów jednorodzinnych, znajdowało się około 1300 pojemników oraz 960 palet z beczkami. W badanie sprawy zaangażowana została prokuratura. W toku śledztwa ustalono, że sposób magazynowania odpadów jest niezgodny z warunkami decyzji, a składowane substancje zagrażają zdrowiu i życiu ludzi oraz środowisku. Właścicielowi firmy odpowiedzialnej za składowanie odpadów, 33-letniemu Łukaszowi P. prokuratura postawiła zarzut składowania odpadów wbrew przepisom ustawy o odpadach, "w sposób, który może zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka, jak również skutkować istotnym obniżeniem jakości powietrza i powierzchni ziemi". Mężczyzna został zobowiązany do usunięcia składowiska. Wytoczono mu również sprawę karną, a w październiku ubiegłego roku P. został skazany na rok i trzy miesiące więzienia. Usunięciem odpadów miało zająć się starostwo powiatowe. Jednak ze względu na brak funduszy - koszt utylizacji odpadów szacowano na około 5 mln zł - odpady nie zostały posprzątane. Prawdopodobną przyczyną pożaru było podpalenie. Informację o pożarze strażacy otrzymali przed godziną 15, pierwotnie wynikało z niej, że w Nowinach doszło do pożaru traw. Dogaszanie pożaru może potrwać jeszcze kilka godzin.