Jak powiedział komendant komisariatu policji w Ćmielowie, Piotr Deroń dziecko znalazł w niewielkim wyrobisku w lesie gajowy, którego policja już w niedzielę poprosiła o pomoc. Uwagę mężczyzny zwróciło szczeknięcie psa, który znajdował się w pobliżu dziecka. Według niego, nie był to pies należący do rodziny dziewczynki, być może było to zwierzę sąsiadów. Dziecko tuliło do siebie pluszową maskotkę, której nie wypuściło nawet w trakcie przenoszenia do karetki. Komendant powiatowy policji w Ostrowcu Świętokrzyskim Jarosław Adamski powiedział, że lekarz w szpitalu określił stan trzylatki jako "średnio dobry", dziewczynka była wychłodzona i wystraszona. Lekarze przeprowadzą u niej szczegółowe badania. Zaginięcie trzylatki zgłosiła w niedzielę około godziny 17 jej matka. Przed zaginięciem dziewczynka przebywała na podwórku ze starszym rodzeństwem. Jej dom znajduje się na peryferiach Ćmielowa w pobliżu lasu i rzeki Kamiennej. Deroń powiedział, że do północy dziecka szukało kilkadziesiąt osób, ze względu na ciemności poszukiwania w nocy były ograniczone, a od wczesnych godzin porannych brało w nich udział 140-150 osób: policjanci, strażacy i sąsiedzi. W akcji uczestniczyły psy oraz dwa śmigłowce z kamerami termowizyjnymi. Według rzeczniczki świętokrzyskiej straży pożarnej Magdaleny Porwet, strażacy przeszukali około kilometrowy odcinek brzegu Kamiennej. Do akcji mieli się włączyć płetwonurkowie.