Sprawa ma drugie dno, które w oficjalnej dokumentacji nie ma żadnego potwierdzenia - pisze "Echo Dnia". Podobno w poniedziałkowy wieczór młody policjant z Kielc miał zawiadomić swoich kolegów, że został napadnięty. Według jego relacji złoczyńcy w rejonie kieleckiej Bukówki bezczelnie go napadli i tak uderzyli, że aż upadł. Gdy zdołał podnieść głowę, zauważył plecy napastników, którzy unosili jego kurtkę, a wraz z nią - legitymację służbową. Szkopuł tylko w tym, że funkcjonariusz po rzekomym napadzie nie miał żadnego najmniejszego skaleczenia. Oficjalnie więc rozbój zgłoszony nie został, bo też żadnego rozboju, ani żadnych bandytów nie było. Zgadzało się tylko jedno - policjant stracił legitymację służbową, w okolicznościach jednak zgoła innych i - co tu dużo mówić - dużo bardziej prozaicznych. Funkcjonariusz ten ma najwyraźniej kłopoty z pęcherzem, w związku z czym na świeżym powietrzu tak go przypiliło, że postanowił zaspokoić potrzebę fizjologiczną w krzakach. Na krzaku powiesił swoją kurtkę, w kieszeni której znajdowała się ta nieszczęsna legitymacja służbowa. "Przełożony policjanta prowadzi postępowanie dyscyplinarne o utratę legitymacji służbowej. Funkcjonariuszowi grozi kara do nagany włącznie" - mówi rzecznik świętokrzyskich policjantów, nadkomisarz Elżbieta Różańska-Komorowicz. A skąd w głowie młodego człowieka mógł się wziąć pomysł z rozbojem? "Jeśli policjant utraci legitymację w wyniku przestępstwa, nie odpowiada za to dyscyplinarnie" - mówi pani rzecznik.