Ok. godz. 21. w niedzielę policjanci zauważyli opla astrę, który zatrzymał się około sto metrów od radiowozu. Kierowca i jego pasażer wybiegli z samochodu i zamienili się miejscami. Gdy zaintrygowani policjanci zatrzymali auto, okazało się, że za kierownicą siedział kompletnie pijany 51letni mężczyzna - miał w wydychanym powietrzu ponad 2,5 promila alkoholu. Siedzący obok nastolatek miał blisko promil alkoholu. Kierowca tłumaczył policjantom, że nic się nie stało, po prostu uczy chłopaka jeździć, gdyż czeka go egzamin na prawo jazdy. Dolał oliwy do ognia próbując wręczyć stróżom prawa 100 zł łapówki za puszczenie sprawy w niepamięć. "Instruktorowi" grozi do ośmiu lat więzienia, a "kursantowi" - do dwóch.