Zbigniew Matyjanek odebrał telefon o śmierci żony 17 czerwca - informuje TVN24. Po drodze do szpitala rodzina zdążyła udać się do zakładu pogrzebowego i rozpoczęła przygotowania do uroczystości. Gdy dotarli do placówki i poprosili o akt zgonu kobiety, zdziwione pielęgniarki odparły: - Przecież pani Matyjanek żyje. Stan 88-latki jest bardzo ciężki - podała rodzina. Nie mogą uwierzyć, jak doszło do pomyłki szpitala. - Nie potrafiono nam tego wytłumaczyć - rozkłada ręce w rozmowie z TVN24 siostra Zbigniewa Matyjanka. Dyrektor placówki: Złamano procedury. Przepraszam Do sprawy odniósł się na antenie stacji dyrektor szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim, Tomasz Kopiec. - Doszło do złamania procedury. Mamy jasno opisane rozwiązania w takiej sytuacji, pracownicy nie postępowali zgodnie z przyjętymi zasadami. Przepraszam, nie znajduję tu żadnego uzasadnienia i mogę tylko wyrazić współczucie dla rodziny pacjentki - powiedział. Jak wyjaśnił, nieprawdziwą informację o śmierci kobiety przekazała pielęgniarka. Tymczasem o zgonie powinien informować lekarz. - Konsekwencje zostaną wyciągnięte - zapowiedział Kopiec.