"To było decydującym argumentem, aby sprawą zainteresować prokuraturę" - powiedziała Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego. Interweniowała policja W miniony piątek 91-letnia pacjentka, mieszkanka powiatu starachowickiego, została przetransportowana przez pogotowie do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim. Kobieta miała problemy kardiologiczne. Po przyjechaniu na miejsce lekarka ze szpitalnego oddziału ratunkowego tłumaczyła, że 91-latka powinna trafić do szpitala w Skarżysku. Przepychanka między pogotowiem a lekarką SOR-u trwała około trzech godzin. Na miejscu, po telefonie dyrektor pogotowia, interweniowała policja. Ostatecznie 91-latka trafiła do izolatorium szpitala w Ostrowcu. W nocy z poniedziałku (27 kwietnia) na wtorek (28 kwietnia) zmarła. To nie pierwsza taka sytuacja Dyrektor świętokrzyskiego pogotowia tłumaczyła, że to nie była pierwsza taka sytuacja i interwencja w tym zakresie. Zwracała uwagę, że zespoły ratownictwa medycznego, dyspozytorzy i lekarze już wcześniej skarżyli się na lekarkę ostrowieckiego SOR-u. Zaznaczyła, że zawiadomienie jest skierowane wobec lekarki, która w jej ocenie spowodowała "zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentki". Komentarz dyrektora szpitala Dyrektor szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim, Andrzej Gruza, ocenia, że całe zamieszanie nie jest potrzebne, a szpital postępował zgodnie z procedurami. "Mamy wzajemne żale i pretensje, ale rozstrzygamy je na 'parterze'. Moim zdaniem do rażących niedopatrzeń na szkodę pacjenta w ogóle nie doszło i nie było powodów, aby poinformować prokuraturę. Sprawy zaszły za daleko, zupełnie niepotrzebnie" - powiedział dyrektor. Dodał, że pogotowie nie uprzedziło o transporcie pacjentki do szpitala w Ostrowcu, co w jego ocenie powinno się stać. "To była wiekowa pacjentka z wieloma schorzeniami. Nasze służby medyczne oceniły, że pacjentka miała objawy wskazujące na zakażenie koronawirusem, z tego powodu procedura się przeciągnęła" - powiedział. Dodał, że przyjęcie pacjentki wydłużyło także zawiadomienie policji. 91-latka ostatecznie trafiła do izolatorium. "Przebywała tam przez trzy dni. Zmarła śmiercią naturalną" - dodał dyrektor. Wynik badania na koronawirusa był ujemny.