Wszyscy będą oskarżeni o poplecznictwo, a b. wiceszef MSWiA, Zbigniew Sobotka dodatkowo o ujawnienie tajemnicy służbowej i państwowej oraz narażenie na utratę życia i zdrowia policjantów. Wszystkim grozi do 5 lat więzienia. Chodziło o ostrzeżenie starachowickich samorządowców, powiązanych z gangsterami, o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego. Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie dwa tygodnie temu. Jednak decyzję o akcie oskarżenia podjęto dosłownie w ostatniej chwili (w poniedziałek mija termin na podjęcie decyzji). Do końca rozważano możliwość częściowego umorzenia sprawy wobec przynajmniej jednego z posłów. Jednak po dokładnej analizie akt zdecydowano o oskarżeniu całej trójki. Według informacji RMF akt oskarżenia trafi do sądu w najbliższy wtorek. Sprawę będzie rozpatrywał Sąd Rejonowy w Starachowicach. Zastępca prokuratora okręgowego w Kielcach Janusz Bors nie potwierdził informacji RMF o akcie oskarżenia. Zapowiedział, że prokuratura w poniedziałek poinformuje, czy zapadła decyzja w sprawie starachowickiej. Dodał, że są to spekulacje. O akcie oskarżenia Zbigniew Sobotka dowiedział się od reportera RMF. Nie chciał jednak tego komentować. Kilka miesięcy temu deklarował: "Jestem niewinny. Nie byłem źródłem przecieku". Zaskoczenia nie krył Andrzej Jagiełło, choć jego zdaniem jest też i dobra strona tego medalu: "Jeśli jest jakiś sąd jeszcze w miarę sprawiedliwy, to znaczy, że warto tam stanąć". Poseł ma jednak sporo żalu do wymiaru sprawiedliwości - jak mówi, zawiedziony jest nierównym traktowaniem przez prokuratorów i wątpi w sprawiedliwy proces. Niestety, mimo wielu prób, reporterowi RMF nie udało się porozmawiać z Henrykiem Długoszem - wszystkie jego telefony milczą.