Do tragedii doszło w nocy z 14 na 15 grudnia. Jak informuje sandomierska policja, powody, które popchnęły chłopca do tak desperackiej decyzji, nie są jeszcze znane. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że chłopiec miał dobre relacje z siostrą, kolegami, a także z rodzicami. Jego rodzina wolna była od patologii. Czy na targnięcie się na życie wpływ miały ostatnie godziny życia ucznia, czy też w jego życiu już wcześniej działo się coś złego? Z tego, co ustalili śledczy wynika, że chłopiec był we wtorek w szkole, a potem na zakupach z rodzicami. Wybrał sobie nawet prezent pod choinkę. Wieczorem rozesłał do kolegów kilka sms-ów, w których chwalił się zakupioną grą komputerową. Rodzice ostatni raz widzieli go około godz. 21. Martwe dziecko ojciec znalazł około godz. 2.00 w nocy, gdy poszedł podłożyć opał do pieca. Natychmiast obudził żonę, która próbowała jeszcze reanimować syna. Niestety, na pomoc było już za późno. Dziecko już nie żyło. W szkole, do której uczęszczał chłopiec, jego nauczyciele, koledzy i dyrekcja są wstrząśnięci tragedią. Zachowanie chłopca nie wskazywało na to, że mierzy się on z jakimiś problemami. Nie miał ich także w szkole. Uczył się dobrze, a jego mama na bieżąco interesowała się wynikami syna. Policja sprawdziła już telefon chłopca i jego komunikator internetowy. W zapisanych tam wiadomościach i rozmowach nie znaleziono niczego niepokojącego. mrok