Sąd przychylił się do wniosku obrońcy, któremu ojciec Marcina P. zlecił pełnomocnictwo zastępcze. Jak argumentował adwokat, ponieważ stało się to dopiero w sobotę, nie zdążył zapoznać się z materiałem dowodowym i skontaktować się z oskarżonym, który jest pozbawiony wolności. W lipcu 2007 roku kielecki sąd okręgowy uznał oskarżonych za winnych śmierci 19-latka i nieprawomocnie skazał Marcina P. na karę dożywocia, a Norberta R. - na 25 lat więzienia. Krzysztofowi M., który przystał na współpracę z organami ścigania, wymierzył karę pięciu lat więzienia. Sąd Apelacyjny w Krakowie nie podzielił jednak stanowiska sądu pierwszej instancji co do kwalifikacji prawnej czynu oskarżonych i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. 19-letni Bartek zaginął 24 maja 2002 r. w trakcie egzaminów maturalnych. Po raz ostatni widziano go po południu w Skarżysku- Kamiennej. Podejrzanych ujęto trzy lata po zabójstwie. Do dziś nie znaleziono zwłok chłopaka. Prokuratura oskarżyła podejrzanych o to, że wraz z czwartym - nieżyjącym już - mężczyzną, zabili maturzystę używając bagnetu i kamienia. Do zabójstwa doszło w nieustalonym miejscu przy drodze krajowej między Radomiem a Warszawą. Wcześniej mężczyźni zabrali chłopakowi samochód oraz portfel, zegarek i telefon komórkowy. Krzysztof M. przyznał się do udziału w uprowadzeniu chłopaka oraz do tego, że pod presją uderzył go kamieniem i dźgnął bagnetem, ale według niego, ofiara już wtedy nie żyła. Z jego wyjaśnień wynika, że w całej sprawie prym wiódł Łukasz S., który już nie żyje. Oskarżeni wraz z nim pili tego dnia alkohol. Łukasz S. wdał się w utarczkę słowną z Bartłomiejem. Gdy chłopak później jechał samochodem, zmusili go do zatrzymania auta i uprowadzili. Gdzieś w lesie między Radomiem a Warszawą doszło do zbrodni. Po zabiciu ofiary sprawcy pojechali do Ostródy, potem do Gdańska i Sopotu. Po kilku tygodniach, po powrocie do Skarżyska, S. i P. przenieśli zwłoki w miejsce, którego Krzysztof M. nie zna. M. usiłował sobie przypomnieć miejsce, w którym doszło do zabójstwa. Poddał się w tym celu nawet hipnozie, ale eksperyment nie pomógł w odnalezieniu zwłok. Z kolei Marcin P. milczał z uporem, ilekroć padało pytanie o miejsce ukrycia ciała ofiary zbrodni. Norbert R. uczestniczył w zbrodni będąc nieletnim. Policja zatrzymała podejrzanych w czerwcu 2005 roku. Według policjantów mężczyźni nie spodziewali się zatrzymania. Byli pewni, że "sprawy już nie ma". W ustaleniu przebiegu zdarzeń pomocny był operator sieci komórkowej oraz świadkowie, którzy zgłosili się po emisji programu telewizyjnego "997".