Jak wyjaśnił Michał Saganowski, członek czteroosobowego zespołu miłośników speleologii, ekipy, które odwiedzały jaskinię wcześniej, szacowały ją na kilkadziesiąt metrów. - Prawdopodobnie trudne warunki wewnątrz zniechęciły ich do zagłębiania się - ocenił. Według niego około jednej trzeciej korytarzy zalana jest wodą. - Odbyliśmy szereg wyjazdów, w trakcie których poznawaliśmy jaskinię i jednocześnie dokonywaliśmy pomiarów - tłumaczył Saganowski. Odkrywcy nie chcą na razie podawać dokładnej lokalizacji jaskini. Wiadomo, że znajduje się ona w powiecie buskim, między Buskiem Zdrój a Wiślicą na Ponidziu. Nie podają też zaproponowanej przez siebie nazwy. - Jaskinia w przeszłości miała kilka nazw nadawanych przez dotychczasowych odkrywców, my proponujemy kompromis polegający na wykorzystaniu nazwy pobliskiej miejscowości. Podanie jej w tej chwili zdradziłoby jej położenie - wyjaśnił Saganowski. Teraz jaskinia czeka na kolejnych naukowców - geologów i biologów, którzy dokładnie przebadają jej korytarze. Prawdopodobnie nastąpi to po publikacji opisu jaskini i jej planu w jednym z periodyków speleologicznych na początku przyszłego roku. Miłośnicy jaskiń nie chcą, by wchodziły do niej osoby niepowołane. Jak wytłumaczył Saganowski, jaskinia nie nadaje się do udostępnienia turystom. - Korytarze są zbyt wąskie, by było to możliwe - ocenił. Tłumaczył, że jaskinie gipsowe różnią się od pozostałych. - Wydrążone są w bardziej miękkiej skale niż wapień. Szybko powstają i szybko niszczeją. Oczywiście to "szybko" jest w skali geologicznej, mówimy o tysiącach lat - zastrzegł. Jaskinia mierzy 342 metry. Wśród jaskiń gipsowych dłuższa od niej jest w Polsce jedynie jaskinia Skorocicka (352 m.) Znajduje się również na Ponidziu w województwie świętokrzyskim. Jako pierwsza o odkryciu napisała kielecka "Gazeta Wyborcza".