Jak poinformowała rzeczniczka wojewody świętokrzyskiego Agata Wojda, ważniejsze od uchwały rady miasta są przepisy ustawowe, które regulują kwestię wynagrodzenia dla przebywających w areszcie szefów samorządów. Wojda dodała, że to "zgodnie z tymi przepisami prezydent Starachowic otrzymuje połowę przysługującej mu pensji". Uchwała radnych nie precyzowała także w jakim okresie prezydent Starachowic miałby otrzymywać niższe wynagrodzenie; ponadto termin wejścia w życie przepisów nie pokrywał się z datą aresztowania prezydenta. - Nie wiadomo do końca czego chcieli radni przegłosowując dokument - czy obniżenia o połowę już obniżonej pensji, czy mniejszego wynagrodzenia dla prezydenta po zwolnieniu go z aresztu. Nie zostało to sprecyzowane - tłumaczyła rzeczniczka. Radni przegłosowali obniżenie pensji dla B. podczas sesji 27 stycznia. Uchwałę zaskarżył do wojewody wiceprezydent Sylwester Kwiecień. Jego zdaniem "została podjęta z rażącym naruszeniem prawa materialnego". Według informacji rzeczniczki starachowickiego magistratu Iwony Ogrodowskiej-Ogórek, zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, prezydent od momentu zatrzymania otrzymuje 50 proc. przysługującej pensji, czyli ponad 6 tys. zł brutto z kwoty ponad 12 tys. zł brutto. Krakowska Prokuratura Apelacyjna oskarżyła Wojciecha B. o to, że w latach 2008-2011, jako prezydent Starachowic, przyjął łapówki od przedstawicieli spółek komunalnych miasta, w łącznej kwocie blisko 96 tys. zł. Kolejny zarzut to nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań. Wojciech B. został zatrzymany przez CBA pod koniec sierpnia 2011 r. Nie przyznał się wówczas do winy i odmówił składania wyjaśnień. Został aresztowany. Odzyskał wolność 10 listopada po przyznaniu się do zarzutów korupcji. Prokuratura zastosowała wtedy wobec niego m. in. poręczenie majątkowe w wysokości 90 tys. zł. Akt oskarżenia obejmował także Justynę Z. z urzędu miejskiego w Starachowicach, oskarżoną o pomoc w przekazywaniu łapówki w wysokości 10 tys. zł i nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań. Kobieta nie przyznała się do zarzutów. Na początku zastosowano wobec niej m.in. poręczenie majątkowe. Trzecim oskarżonym jest przedsiębiorca Marian S., któremu zarzucono wręczenie łapówki w wysokości 30 tys. zł. Marian S. w śledztwie przyznał się do winy i po wpłaceniu 50 tys. zł poręczenia majątkowego odzyskał wolność. Wojciech B. i Justyna Z. zostali ponownie zatrzymani 2 grudnia. Usłyszeli zarzut nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań. Oboje nie przyznali się do tego. Zostali aresztowani z obawy o matactwo. Pod koniec śledztwa Wojciech B. przyznał się do stawianych mu zarzutów, zadeklarował chęć dobrowolnego poddania się karze i złożył wniosek o wymierzenie mu kary bez przeprowadzania przewodu sądowego. Jego wniosek nie został jednak uwzględniony. Wojciechowi B. grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności, Justynie Z. i Marianowi S. kara do 8 lat więzienia. Wobec osób, które wręczały łapówki i ujawniły ten proceder, prokuratura zastosowała klauzulę bezkarności. Pierwszą rozprawę procesu zaplanowano na 12 marca. Wojciech B. jest prezydentem Starachowic drugą kadencję. Wywodzi się z PiS, ale w ubiegłorocznych wyborach kandydował z własnego komitetu Forum 2010, który oprócz listy do starachowickiej rady miasta wystawił też własnych kandydatów do rady powiatu. B. uzyskał największe poparcie - ponad 64 proc. głosów - spośród wszystkich czterech prezydentów wybranych w Świętokrzyskiem. Polityk nie należy już do PiS.