Po serii pieśni zeszła z chóru i wraz z ojcami zbierała pieniądze, zachęcając ludzi do tego, by wsparli renowację tej wyjątkowej świątyni. Był to wyjątkowy moment koncertu, gdyż publiczność choć przez chwilę mogła porozmawiać divą, która nie szczędziła ciepłych słów, całusów i przytuleń. Podkreślała, że trzeba dawać dobro, bo ono zawsze powróci do tych, którzy je oferują. Był to czas osobistych rozmów i czułych gestów. Jak podkreślali słuchacze, czegoś podobnego jeszcze nie przeżyli. Gwiazda dała im wiele ciepła, otuchy i dobrej energii. - Ten koncert na długo zapadnie w pamięci, był niesamowity - powiedziała jedna z jego uczestniczek. Również po koncercie, który zakończył się bisem, artystka długo rozdawała autografy tłumowi wielbicieli, który ją szczelnie otoczył w zakrystii. Po koncercie Alicja Węgorzewska powiedziała: - Mogę powiedzieć, że mowę mi odebrało, gdyż po pierwsze nie spodziewałam się aż takiej frekwencji, to jest jeszcze przecież okres wakacyjny. Druga sprawa, jak zaśpiewałam "Ave Maria" Schuberta po polsku, to stwierdziłam, że ludzie naprawdę słuchają nie tyko muzyki, ale chłoną również słowa.