Toczący się od czerwca 2007 roku proces zbliżał się już do końca, na wtorkowej rozprawie sąd miał wysłuchać biegłych. Niestety sędzia, który orzekał w tej sprawie, złożył oświadczenie o zrzeczeniu się urzędu i przebywa na urlopie wypoczynkowym, którego okres pokrywa się z okresem, w którym nastąpi rozwiązanie stosunku pracy. Wszystkie prowadzone przez niego sprawy muszą toczyć się od początku z innym składem sędziowskim. Kolejną rozprawę wyznaczono na 29 października. Opiekunka prawna i rodzina zastępcza dziecka Marianna Osuch powiedziała dziennikarzom, że przez przeciąganie sprawy sądowej chłopczyk jest "zawieszony w próżni". Rodzice mają tylko ograniczone prawa rodzicielskie, a sąd rodzinny nie odbierze im ich, dopóki nie będzie prawomocnego wyroku skazującego w sprawie karnej. Wówczas dopiero dziecko będzie mogło być adoptowane. Marlena B. i Rafał S. na wtorkowej rozprawie nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Z wyjaśnień odczytanych z akt sprawy wynika, że oboje zaprzeczali w śledztwie, by sami znęcali się nad dzieckiem, ale jednocześnie obciążali się tym wzajemnie. Oskarżona powiedziała, że nie biła dziecka i uważa się za dobrą matkę. W śledztwie zmieniała zeznania: przeważnie obciążała Rafała S., mówiąc, że pił alkohol i denerwował go płacz dziecka. Podejrzewała, że to on jest winien obrażeń u syna. Kiedy indziej powiedziała, że był dobrym ojcem. Z kolei Rafał S. mówił m.in., że jego konkubina była agresywna, krzyczała na dziecko, szarpała je, karała klapsami. Powiedział, że zauważył podczas kąpieli, że syn ma niewładną rączkę, ale kobieta wyjaśniła mu, że to z powodu zdrętwienia. We wrześniu 2006 roku do kieleckiego szpitala dziecięcego trafił odwodniony i wyziębiony niemowlak, u którego lekarze stwierdzili nieleczone złamania kości oraz otarcia naskórka i siniaki. Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód oskarżyła oboje rodziców o znęcanie się nad dzieckiem, przy czym ustalono, że matka działała, mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem. Według prokuratury, rodzice przez niedopatrzenie złamań, zwiększali cierpienia dziecka, a przez zaniechanie prawidłowej opieki dopuścili do tego, że było wyziębione i odwodnione. W śledztwie ustalono, że matka m.in. szarpała dziecko i rzucała je na wersalkę, a ojciec m.in. bił je po twarzy. W toku śledztwa nie ustalono, kto spowodował u chłopczyka złamania. Wykluczono, aby były one skutkiem przypadkowego upuszczenia dziecka. Sprawa znęcania się nad dzieckiem wyszła na jaw, gdy kobieta poszła z nim do ośrodka zdrowia w podkieleckich Bielinach, gdyż potrzebowała zaświadczenia. Gdy lekarz zobaczył niemowlę, natychmiast wezwał pogotowie, które przewiozło je do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach. Rodziców zatrzymała policja. Oboje zostali tymczasowo aresztowani. Obecnie przebywają na wolności. Wyznaczane przez sąd w tej sprawie rozprawy wiele razy nie odbyły się. Najpierw proces nie mógł się rozpocząć z powodu stanu zdrowia oskarżonej, która była w ciąży. Następnie przerwa w rozprawach była spowodowana tym, że asesor czekał na nominację sędziowską. Przedostatnia rozprawa, na której mieli już zeznawać biegli, nie odbyła się z powodu nieobecności adwokat oskarżonej.