Uroczystość wręczenia medali miała wyjątkowy charakter. Najpierw w kościele św. Marcina w Wodzisławiu odprawiona została msza św. w intencji jubilatów i ich rodzin. Po zakończeniu nabożeństwa wszyscy przenieśli się do restauracji "Jubilatka", gdzie odbyło się wręczenie medali. Otrzymali je: Janina i Kazimierz Jaworowie z Nawarzyc, Barbara i Jerzy Strzeszkowscy z Sielca, Krystyna i Władysław Brzeszczowie Wodzisławia, Mirosława i Stefan Wyczyńscy z Lubczy, Helena i Kazimierz Słoninowie z Mierzawy, Teodozja i Jan Selegowie z Wodzisławia, Władysława i Władysław Gondkowie z Brześcia oraz Marianna i Zbigniew Goldowie z Brzezinek. - Ponad pół wieku stażu małżeńskiego jest mocnym dowodem na to, że pomimo przeciwności losu, dobrych i złych, a być może nawet tragicznych chwil, dotrzymali państwo danej sobie przed laty przysięgi. Jest to także najlepszy dowód na to, że prawdziwe szczęście rodziny należy opierać na mocnych, stałych związkach. Ponieważ tylko w takich rodzinach zarówno małżonkowie, jak i ich dzieci znaleźć mogą pomyślność, spokój i bezpieczeństwo. W takich rodzinach rodzice są prawdziwym wzorem i oparciem dla swoich dzieci, które od nich uczą się cierpliwości, miłości i wyrozumiałości dla drugiego człowieka - powiedział wójt Wodzisławia Józef Syska. Sami jubilaci mówili, że jednej recepty na udany i długo trwający związek nie ma. Według nich najważniejsza jest miłość i wierność w dochowywaniu przysięgi oraz świadomość tego, że jest się ze sobą na dobre i na złe. - Każdy z nas przed ołtarzem mówił słowa przysięgi i przyrzekał miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Trzymanie się tych zasad i wyrozumiałość dla drugiej połówki związku wystarczy - powiedziała Barbara Strzeszkowska, a jej małżonek Jerzy dodał, że przydaje się też odrobina szczęścia. Krystyna Brzeszcz dodała również, iż ważna jest także wiara w Boga i jego opatrzność oraz tolerancja wobec męża i dzieci. Obchody złotych godów maiło wyjątkową oprawę, ponieważ wśród jubilatów był również Stefan Wyczyński wraz małżonką Mirosławą. Na uroczystość przybyła więc jego kapela, która radośnie przygrywała. Później Wyczyński zaśpiewał kilka przyśpiewek, które zadedykował wszystkim dostojnym jubilatom.