Wystawa składa się z kilku różniących się od siebie pod względem formalnym grup obrazów, którym przypisane zostały tytuły: "Szablony i nieskończoność", "Kolory i ja" oraz "Małe obrazy - naczynie może być proste". Większość prac powstała w ciągu ostatnich dwóch lat. - Te obrazy są abstrakcyjne pod względem formalnym i nawiązują do sztuki europejskiej, ale moim zamiarem jest wyrazić w możliwie jak najprostszy sposób własne odczucie nieskończoności w codziennym życiu - wyjawił japoński artysta w galeryjnym zaproszeniu na wernisaż. Jak zaznaczył, dawni mistrzowie chińscy usiłowali utrwalić w swoich monochromatycznych obrazach odczucie nieskończoności, malując góry i rzeki w mglistych pejzażach. Używali w tym celu pędzla tuszu i papieru, starając się uchwycić otaczającą nas ciszę - nieskończoność. - Od dawna przyciągała mnie ta twórczość z powodu metafizyki, filozoficznego podejścia i zadumy nad życiem człowieka - napisał Kamoji. Uważa on, że nie jest mocną stroną Japończyków budowanie wielkiego gmachu filozofii, czy bardzo realistyczne odtwarzanie otaczającego nas świata; wolą oni w prosty sposób wyrażać związki między naturą i ludźmi. - Czuję, że mimo długoletniego przebywania w Polsce, w świecie zachodnim, pod tym względem niewiele się zmieniłem - wyznaje japoński artysta. Koji Kamoji (ur. 1935) studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Tokio (dyplom w 1958 roku) i w ASP w Warszawie - dyplom w 1966 roku w pracowni prof. Artura Nachta-Samborskiego. Jest laureatem Nagrody Krytyki im. C.K.Norwida (1975). Prezentował swoje prace m.in. w Warszawie, Krakowie, Jokohamie, Osace, Bradford, Edynburgu, Duesseldorfie, Paryżu i Atenach.