Jak poinformował w specjalnym oświadczeniu, uczynił tak "w poczuciu odpowiedzialności za pełną i właściwą realizację powierzonych mu obowiązków, na osobistą prośbę sekretarza generalnego PO Grzegorza Schetyny". - Wydarzenia ostatnich tygodni raz jeszcze przypominają o konieczności podporządkowania racji indywidualnych interesowi ogółu oraz wymogom bezwzględnej ochrony zasad stanowiących fundament rozwoju naszej partii - podkreślił Miodowicz. Senator PO Michał Okła, lider skarżyskiej struktury tej partii, powiedział PAP po zapoznaniu się ze stanowiskiem Miodowicza, że przedstawiciele opozycyjnych w stosunku do posła organizacji powiatowych powinni się wkrótce spotkać, by "wyjaśnić sytuację". Zarząd świętokrzyskiej Platformy chciał spotkać się w tym tygodniu ze Schetyną, by z jego udziałem ustalić obsadę stanowiska szefa PO w tym regionie, po zapowiedzianej na początku lipca rezygnacji Miodowicza. Do takiego spotkania jednak nie doszło z powodu obowiązków wicepremiera i szefa MSWiA związanych z usuwaniem skutków powodzi na Podkarpaciu. Świętokrzyscy działacze Platformy chcą, by - zgodnie z jej statutem - sekretarz generalny zwołał posiedzenie zarządu województwa, który mógłby wybrać następcę Miodowicza. Ogłaszając na początku lipca swą decyzję o rezygnacji z funkcji świętokrzyskiego lidera Platformy Miodowicz powiedział, że jego decyzja jest "nieodwołalna" i że pozostanie na stanowisku najwyżej do końca lipca. Stało się to po tym, jak 10 z 14 powiatowych zarządów partii w regionie zażądało zwołania nadzwyczajnego zjazdu. Niektórzy członkowie PO mieli zarzucać Miodowiczowi przede wszystkim autorytaryzm. Pojawiały się także słowa krytyki związane z trwającą w świętokrzyskim sejmiku koalicją PO-PSL-PiS. Miodowicz na początku lipca odpierał stawiane mu zarzuty. Podkreślił, że decyzje podejmowały w głosowaniu zarząd i rada partii, a decyzje personalne zapadały w głosowaniu tajnym. Niektórym działaczom swojej partii przypisał hipokryzję. Według Miodowicza "liderami związku zawiązanego na rzecz podważenia funkcjonowania zarządu regionalnego" PO są dwa politycy Platformy: wicemarszałek województwa świętokrzyskiego Zdzisław Wrzałka oraz poseł Artur Gierada. Zarzucił im, że podejmowali działania "pozastatutowe". Miodowicz przyznał, że rada partii podjęła w marcu decyzję o wyeliminowaniu PiS z koalicji w sejmiku województwa. Tłumaczył, że jako przewodniczący podjął "konstruktywne i owocne" rozmowy z PSL w tej sprawie. Jego zdaniem PiS powinno zostać wyeliminowane z koalicji, gdyż członkowie zarządu województwa wywodzący się z tej partii są wobec zarządu nielojalni. Tymczasem - zdaniem Wrzałki - układ koalicyjny z PiS trwa za sprawą Miodowicza, który "nieudolnie" rozmawiał z PSL o zmianie koalicji i nie angażował się w te rozmowy. Artur Gierada twierdzi zaś, że nie inicjował działań organizacji powiatowych krytycznych wobec Miodowicza. Według niego była to oddolna reakcja na politykę uprawianą przez Miodowicza, który - w opinii Gierady - autokratycznie sterował świętokrzyską PO, był bierny, gdy rządziło PiS i prowadził również mało ofensywną politykę, kiedy rządzi PO.