Związkowcy ogłosili strajk w proteście przeciw odwlekaniu przez zarząd firmy i potencjalnego inwestora strategicznego terminu rozmów z załogą o przyszłości zakładu. Jak poinformowali dyspozytorzy Andrzej Imielski i Jarosław Konowałow, zajezdni nie opuścił do godz. szóstej ani jeden ze 140 autobusów, które powinny kursować. MPK jest w trakcie prywatyzacji. 20 czerwca przedwstępną umowę sprzedaży 85 proc. udziałów przedsiębiorstwa podpisali prezydent miasta Wojciech Lubawski i prezes Veolii Transport Polska Tomasz Rochowicz. Z kolei 2 sierpnia minął termin składania ofert w przetargu na obsługę komunikacji miejskiej w Kielcach przez najbliższe 10 lat. Wpłynęła tylko jedna oferta - MPK, która spełnia warunek cenowy. Otwiera to perspektywę wejścia Veolii Transport Polska do Kielc, jednak wciąż brak prawomocnej decyzji w tej sprawie. Związkowcy "S" protestują przeciwko prywatyzacji bez uzgodnienia pakietu socjalnego. Domagają się m.in. podwyżki płac i gwarancji pracy. 22 czerwca przeprowadzili strajk ostrzegawczy - autobusy nie kursowały między godz. 4 a 8 rano. Potem strajk zawieszono. W sierpniu załoga MPK w Kielcach oddała honorowo 14 litrów krwi; ten sposób - odpowiadając na apel Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa - spłacono "symboliczny dług za utrudnienia" spowodowane czerwcowym strajkiem. W kieleckim MPK brakuje od kilku miesięcy do pracy około 30 kierowców, mimo że wciąż przyjmowani są nowi pracownicy, powiedział PAP szef zakładowej "Solidarności" Bogdan Latosiński. Prezydent Kielc Wojciech Lubawski przestrzegł MPK, że jeśli protest potrwa dłużej niż dobę, będzie powodem do rozwiązania firmy i podzielenia rynku przewozów na konkurencyjne segmenty.