W ubiegłą środę związki zawodowe dostały do zaopiniowania już drugą listę pracowników do zwolnienia. Tym razem zawiera ona 42 nazwisk, z czego 40 to pielęgniarki i położne. Dyrekcja i zarząd spółki "Artmedik" informuje, że ze względów ekonomicznych te osoby są przewidziane do zwolnienia w ciągu 2008 r. Na poprzedniej liście były 23 osoby, w tym 6 pielęgniarek, pozostałe to salowe i pracownicy administracji. 19 osób dostało już wypowiedzenia, dwie pielęgniarki udało się "wybronić". Siostry nie zamierzają jednak siedzieć z złożonymi rękami. W czwartek ponad 20 pielęgniarek i położnych, które na ten czas wzięły urlopy lub miały wolne, zebrały się, by zastanowić się, co w tej sytuacji mogą zrobić. - Tak dłużej być nie może, pracujemy w ciągłym stresie, że będą kolejne zwolnienia. Ma odejść m.in. siedem osób z interny, dwie położne, wszystkie z ortopedii, pięć z izby przyjęć. Te co pozostaną, nie będą w stanie wypracować norm, procedury będą skracane. Ten szpital stanie się niebezpieczny dla pacjentów - mówiły rozgoryczone kobiety. Najpierw udały się do naczelnej pielęgniarki Anny Błachuckiej. Ta jednak uznała, że nie jest osobą upoważnioną do prowadzenia rozmów w tej sprawie i zaproponowała spotkanie u dyrektora. - Zgodnie z bieżącymi danymi, pielęgniarek i położnych jest za dużo w stosunku do liczby pacjentów. Zwolnienia są konieczne. Zachodziło tylko pytanie, kogo zwolnić? Ja was nie znam, zwróciłem się więc do kierownictwa oddziałów z prośbą o ustalenie najlepszych pracowników, bez których ten oddział nie mógłby funkcjonować. Na podstawie ich list ustaliliśmy listę negatywną, tj. tych osób, bez których szpital może się obyć. To tylko propozycja. Poszły pisma do związków zawodowych z prośbą o opinię. Tymczasem związki źle działają, piszą ogólnie, że się nie zgadzają na zwolnienia. Tymczasem każda sprawa jest indywidualna. Może trzeba się zastanowić, czemu mnie oceniono negatywnie? Każda z pań, jeżeli się nie zgadza, ma prawo się odwołać. Proście szefów, by potwierdzili, że was potrzebują na oddziale - wyjaśnił zebranym Jarosław Wójcicki, dyrektor szpitala. Tymczasem siostry twierdzą, że na liście do zwolnienia są także te, które dostały dobre opinie. - To okazja, by się pozbyć nie lubianych koleżanek, niekoniecznie dowód kompetencji, lecz raczej sympatii, lub antypatii. Poza tym jak będziemy pracować, gdy nas będzie tak mało, co ze standardami? Będziemy się musiały same zwalniać w obawie przed popełnieniem błędów - przekonywały siostry. - Nie przekonacie mnie takimi argumentami. Do tej pory w tym szpitalu nie były spełnione żadne standardy, ani sanitarne, ani epidemiologiczne. To wam nie przeszkadzało? Ani to, że przez pół roku na trzech oddziałach siedziałyście bezczynnie, bo nie było pacjentów. Dla nas najważniejszy jest pacjent. Jak on będzie, będzie obsługa. W przyszłym roku uruchamiamy ZOL, będziemy znowu przyjmować - twierdzi Jarosław Wójcicki. Jego zdaniem sytuacja w szpitalu znacznie się poprawiła, od kiedy działa Artmedik. W lipcu, po raz pierwszy do wielu lat, wszystkie oddziały wykonały kontrakt. Obiecał pielęgniarkom, że do 23 sierpnia nie podejmie żadnych kroków w sprawie zwolnień, to da im czas na zebranie pozytywnych opinii. Jarosław Wójcicki powiedział także, że chce, by w 2008 r. pozostało ok. 80 pielęgniarek i położnych. Dalszych wypowiedzeń już nie będzie.