Protest zorganizowało Stowarzyszenie Obrona Zwierząt z Jędrzejowa (Świętokrzyskie). Manifestacja miała pokazać sprzeciw wobec praktyk, jakie mają miejsce w schronisku w Dyminach, i wyrazić zdecydowany sprzeciw wobec polityki kieleckich władz samorządowych wobec bezdomnych zwierząt. Schroniskiem zarządza obecnie kieleckie przedsiębiorstwo usług komunalnych. W proteście uczestniczyli kielczanie oraz obrońcy zwierząt z różnych stron Polski. Manifestanci przeszli kieleckim deptakiem pod urząd miasta. Protest, który trwał dwie godziny, był bardzo głośny. Protestujący krzyczeli m.in. "My nie chcemy prezydenta, który morduje zwierzęta". Mieli transparenty z drastycznymi zdjęciami zwierząt, rozdawali ulotki. W czołówce pochodu szli politycy, m.in. dwaj kandydaci na prezydenta Kielc. Organizatorki protestu podkreślały, że nie zapraszały polityków. Agnieszka Lechowicz z jędrzejowskiego stowarzyszenia przekazała władzom Kielc petycję podpisaną przez ponad 20 tys. internautów z żądaniem natychmiastowego odsunięcia Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych od prowadzenia schroniska i przekazanie go organizacji społecznej zajmującej się ochroną zwierząt. Piosenkarka Agnieszka Chrzanowska przywiozła list otwarty ws. schroniska podpisany przez krakowskich artystów, m.in. Annę Szałapak i Jana Kantego Pawluśkiewicza. Artyści są głęboko zaniepokojeni sytuacją w schronisku i w piśmie zwracają się z gorącą prośbą o przyspieszenie działań mających na celu przeprowadzenie konkursu na nową organizację lub firmę zarządzającą placówką. "Mamy poważne powody by przypuszczać, że schronisko nie spełnia funkcji, do jakich zostało powołane, a stało się więzieniem dla zwierząt" - napisali artyści. Wiceprezydent Kielc Tadeusz Sayor zaprosił przedstawicielki protestujących na rozmowę. Oznajmił, że konkurs na prowadzenie schroniska zostanie ogłoszony lada dzień, ale procedura konkursowa jest żmudna i może potrwać do dwóch miesięcy. Dlatego prezydent Wojciech Lubawski jest gotów "od już", czyli od ustalenia warunków, przekazać któremuś z towarzystw to schronisko na okres przejściowy do rozstrzygnięcia konkursu. Sayor zaproponował, że już w czwartek gotów jest spotkać się z przedstawicielami organizacji chętnych do przejęcia schroniska. Według propozycji władz miasta opiekę nad zwierzętami miałaby sprawować organizacja, a stronę księgową i techniczną będzie prowadziło Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych, które jest właścicielem infrastruktury. Prezes Towarzystwa Ochrony Zwierząt w Kielcach Anna Studzińska powiedziała, że kieleckie organizacje są gotowe przejąć schronisko, ale nie zgadzają się, by PUK prowadził księgowość. Dodała, że wolontariusze, których zgłasza się mnóstwo, nadal nie mają wstępu do schroniska, a adopcja zwierząt jest utrudniana, gdyż schronisko pod byle pretekstem jest zamykane. Na początku października powiatowy lekarz weterynarii w Kielcach zawiadomił prokuraturę, że w kieleckim schronisku dla zwierząt w Dyminach naruszono przepisy ustawy o ochronie zwierząt oraz przepisy o inspekcji weterynaryjnej. Jak poinformował kielecki powiatowy lekarz weterynarii Wiesław Wyszkowski, w schronisku w Dyminach stwierdzono nierespektowanie rozporządzeń dotyczących warunków weterynaryjnych obowiązujących w tych placówkach. Jedno z nich zabrania, by rodząca suka znajdowała się - jak w Dyminach - z innymi psami w tym samym pomieszczeniu, natomiast drugie nakazuje izolować zwierzę skrajnie wyniszczone chorobą od osobników zdrowych - wyjaśnił weterynarz. Dodał, że we wniosku do prokuratury znalazła się również informacja o tym, iż pracownicy schroniska utrudniali przeprowadzenie kontroli weterynaryjnej i odmawiali otworzenia niektórych pomieszczeń, mimo obecności policji. TOZ i inne organizacje broniące zwierząt od lat alarmowały, że w kieleckim schronisku źle się dzieje.