Prowadzący głodówkę lekarz Łukasz Szymański powiedział, że do pięciu osób, które rozpoczęły protest głodowy w środę, w czwartek dołączyły cztery kolejne. Jeden z dłużej głodujących lekarzy zasłabł i został odesłany do domu. Głodujący to młodzi lekarze w trakcie specjalizacji, którzy nie mogli złożyć wypowiedzeń. Ich protest jest wsparciem dla kolegów, którzy złożyli wypowiedzenia. Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w koneckiej lecznicy Marcin Madej powiedział, że po czwartkowych rozmowach z dyrektorem jest dobrej myśli i ma nadzieję, że do końca września porozumienie zostanie zawarte. Według niego negocjacje dotyczyły tego, jak wygospodarować pieniądze oraz spełnienia postulatów "okołosocjalnych", m.in. posiłków dla dyżurujących oraz urlopów szkoleniowych. Wypowiedzenia z pracy złożyło około 60 koneckich lekarzy. Protestujący wcześniej odrzucili ofertę dyrektora Wojciecha Przybylskiego, który zaproponował im 400-500 zł podwyżki w zależności od stopnia specjalizacji - od 1 października - i wzrost wynagrodzenia o 15 proc. od 1 stycznia. Przybylski powiedział, że ta podwyżka naraża budżet szpitala na wydatek 5,5 mln zł w przyszłym roku. Według niego to już jest zobowiązanie i aby je wypełnić, szpital musiałby mieć budżet zwiększony o 15 proc. Większa podwyżka byłaby - zdaniem dyrektora - katastrofą dla lecznicy. Przybylski powiedział, że jeśli nie doszłoby do porozumienia, musiałby zawiesić działalność pięciu z 20 oddziałów. Konecki szpital jest jednym z lepszych w województwie.