Przed 150. rocznicą historycznego wydania "Kalevali", która przypadła w 1999 r. Fińskie Towarzystwo Literackie zaproponowało Adamowi Korpakowi - znanemu ilustratorowi największej gazety w Finlandii - zilustrowanie uwspółcześnionej wersji narodowego eposu. - To było dla mnie zaskoczenie, ale zgodziłem się chętnie, bo to jest wielki splendor - powiedział artysta w rozmowie. Jak zaznaczył, książka spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem przez krytyków; nie tylko ze względu na ilustracje, lecz również dlatego, że została "przepisana" przez znanego poetę fińskiego Kaia Nieminena, który tak unowocześnił archaiczny język dzieła, że ułatwił jego czytanie i zrozumienie młodemu pokoleniu Finów. "Kalewala" to wielkiej miary epos, porównywalny z "Iliadą" i "Odyseą" Homera. Po zilustrowaniu tej książki zostałem zaproszony - przez założone przed stu laty Towarzystwo Kalevali - w poczet jego członków i w ten sposób wszedłem na stałe do tego Panteonu oficjalnych kalevalowców, którzy się w jakiś sposób wykazali w tej dziedzinie - oznajmił grafik. Towarzystwo Kalevali spotyka się na specjalnych imprezach i świętach. Główne - Dzień Kalewali - obchodzone jest 28 lutego. W 2010 roku zbiegnie się ono z zamknięciem wystawy ilustracji Adama Korpaka do fińskiego eposu, otwartej 18 grudnia w Muzeum Narodowym w Kielcach. Pierwsza edycja "Kalewali", węższa, ukazała się w 1835 roku, zebrana i zredagowana przez Eliasa L'nnrota, na podstawie ludowych poezji śpiewanych, z terenu Finlandii i Karelii. Te poetyckie pieśni, utrwalone w specjalnym metrum ośmiozgłoskowym, były ustną tradycją ludów mówiących bałto-fińskimi narzeczami już od ponad dwóch tysięcy lat. Gdy epos pojawił się w druku pierwszy raz, Finlandia była już od ćwierćwiecza autonomicznym księstwem rosyjskim. Przedtem stanowiła część królestwa szwedzkiego. Pierwsze wydanie "Kalevali" uważa się za punkt zwrotny w kulturze i historii języka fińskiego. Epos spotkał się też z dużym zainteresowaniem poza granicami Finlandii; okazało się bowiem, że nieznani dotąd wśród innych narodów europejskich Finowie mają swoją niezależność kulturową. Autorem najnowszego przekładu polskiego jest Jerzy Litwiniuk. Złożone polskiemu grafikowi zamówienie helsińskiego wydawnictwa Suomalainen Kirjallisuuden Seura zostało wykonane w ciągu trzech miesięcy. - Zrobiłem rysunki "a vista", techniką pędzla japońskiego, czyli szybkim sposobem ilustrowania temperą. Powstało ogółem około tysiąca ilustracji; 400 z nich zostawiłem i spośród nich wybrałem ponad sto do książki. Reszta trafiła do kosza" - wspomina autor. Kanon ilustracji do "Kalevali" wyznaczył Aksel Gallen-Kallel - fiński Jan Matejko. Po nim namnożyło się wiele ilustracji podobnych lub skopiowanych. Fińskie Towarzystwo Literatury poprosiło Polaka o przełamanie tej tradycji. "Ponieważ nie miałem emocjonalnego stosunku ani do "Kalevali" ani do Gallen-Kallela, łatwiej mi było przejść do innego genre'u" - mówi nasz ilustrator "Kalevali". W jego opinii, przydatne okazały się pewne wartości, które wyniósł żyjąc w ojczyźnie przez długi okres czasu w poprzednim ustroju. - Mieliśmy w Polsce okupację niemiecką, potem sowiecką, toteż żeby przekazać pewne wiadomości, trzeba było je kamuflować w tekstach, które nie mówiły o fakcie, ale niosły treść między wierszami. Ponadto uczono nas podwójnej moralności, odkrywania podwójnego dna, myślenia w sposób przewrotny. To wszystko ja zastosowałem w swoich rysunkach - powiedział plastyk. Podkreślił, że różnił go od ilustratorów fińskich - którzy są bardzo dobrzy i profesjonalni - zwłaszcza sposób myślenia. Oni są w nim bowiem prostoduszni. - To dało mi tę przewagę, której nie mogli osiągnąć Finowie - wyjaśnił tajemnicę swojego fińskiego sukcesu. Dodał, że dla przybliżenia środków wyrazu użytych w "Kalevali" w swoich ilustracjach zaznaczył właściwie tylko połowę rysunku, a drugą połowę zostawił w domyśle dla czytelnika, który odczytuje z białego papieru resztę. - Ja znaczę tylko "trasę", po której on może śledzić. To jest bardzo ostra czerń; z tego względu, że ją chciałem skontrastować z szarością tekstu, żeby to miało jakiś kolorowy wydźwięk. Dzięki temu, mimo czarno-białego druku, został uzyskany koloryt - opisuje swą technikę graficzną ilustrator. Według niego, "Kalewala" jest ilustrowana całkiem inaczej, niż "Mielipide" czyli "Opinie" - strona w "Wiadomościach Helsińskich", na której pojawiają się rysunki Korpaka nawiązujące do tekstów czytelników. - To jest zupełnie inny rodzaj ilustracji; ona jest "szybka" mam niekiedy tylko dwie godziny na zrobienie jej, dlatego nie mam czasu na bardzo dokładne rysunki. One muszą być bardzo wymowne. Wybrałem rysowanie węglem drzewnym - taki sposób atawistyczny niemal. Rysuję ręcznie, ale wszystko skanuję i obrabiam w komputerze, a potem wysyłam do gazety w formie elektronicznej - informuje grafik. Na kolumnie "Mielipide" publikowane są listy i wypowiedzi czytelników - piszą tam i sprzątaczki i ministrowie. - Po 22 latach powinienem być z tego powodu zdeprecjonowany, bo tam są wszystkie negatywne opinie. Ktoś narzeka na jakieś uchybienia w systemie, inny na bolączki i to wpływa przygnębiająco na psychikę. W każdym razie ja jakoś się uratowałem i mam to chyba już za sobą - ocenia artysta. Jak mówi, czyta każdy tekst, żeby wyłowić z niego co jest problemem, co autora boli po prostu. - Dlatego te rysunki nie są karykaturą, ani nie są dowcipnym interpretowaniem rzeczywistości. Są jakby filozoficznym rebusem, rozszerzającym problematykę do całości. W związku z tym krytycy uważają, że moje rysunki są uniwersalne, i że mogą być odczytywane wszędzie, bo one się nie wiążą z tekstem - mówi o swojej pracy ilustratora gazetowego grafik, który jest z wykształcenia architektem wnętrz. Jak podkreśla, współpraca z "Wiadomościami Helsińskimi" otworzyła mu szansę - po pięciu latach od czasu jak w 1974 roku przyjechał do Finlandii na zaproszenie wielkiego biura architektonicznego, mógł z tej pracowni odejść i zrezygnować z pracy zespołowej. Adam Korpak (ur. 1936) architekt, grafik, malarz, ilustrator, studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Architektury Wnętrz. Tam też później pracował jako pedagog w latach 1968-1974. W Studio Nurmesniemi współpracował przy wielu projektach architektonicznych na terenie Finlandii i Szwecji. W ramach pracy i stypendiów podróżował po wielu kontynentach. Od 1978 roku pracuje we własnym studio jako grafik dla wydawnictw z Finlandii i Szwecji. Projektuje plakaty, okładki, ilustracje książkowe i prasowe oraz rysunki satyryczne. Uczestniczy także w wystawach zbiorowych i indywidualnych w Europie, USA i Japonii. W 2002 roku został nagrodzony na konkursie Satyry Europejskiej we włoskim Forte dei Marmi, w grupie 15 najlepszych ilustratorów UE. Pracuje i mieszka z rodziną na archipelagu wysp w południowo-zachodniej części Finlandii.