Szpital w Starachowicach rozbudowany od kilkudziesięciu lat nie ma szczęścia: zmieniają się dyrektorzy, powstają kolejne plany naprawy finansów, a długi rosną. W tej chwili to już astronomiczna suma 43 mln złotych. W końcu w szpitalu pojawił się komornik i na poczet zobowiązań zajął urządzenia za 5 mln złotych. Dyrekcja nie chce o tym rozmawiać. - Proszę to przyjąć, że nic się nie stało. Sprzęt jest normalnie używany. Po prostu wierzyciele ruszyli do boju - usłyszał reporter RMF. Kolejny plan ratunkowy, tym razem robiony przez eksperta za duże pieniądze, nic nie da, jeśli rząd nie przyjmie rozwiązań oddłużeniowych. A na to się jednak nie zanosi. Dlatego trudno uwierzyć w zapewnienia rzecznika starostwa, Marcina Bondarowicza. - Zarówno zarząd powiatu, jak i dyrekcja szpitala nie dopuści do takiej sytuacji zdrowie lub życie pacjenta było narażone - mówi.