- Kolumbin Tomaszewski to dobry duch Karczówki. Poświęcony zakonnikowi medalion będzie przypominał mieszkańcom Kielc o jego niezwykłym życiu w klasztorze oraz o zaangażowaniu miejscowych bernardynów w sprawy polskiej państwowości - uważa rektor kościoła na Karczówce ks. Jan Oleszko ze Zgromadzenia Księży i Braci Pallotynów. Półmetrowej średnicy gipsowy wizerunek Kolumbina Tomaszewskiego (1829-1914) został odkuty z frontonu przeznaczonego do rozbiórki domu w kieleckiej dzielnicy Pakosz. Medalion ufundować mieli przed ok. stu laty właściciele nieruchomości, wdzięczni zakonnikowi za to, że ją od niego otrzymali. Duchowny odziedziczył nieruchomość; przekazał jednak ją innym, bo reguła zakonu zabraniała posiadania majątku. Kolumbin Tomaszewski był przez 50 lat rezydentem klasztoru na Karczówce. Stał się nim w wyniku carskiej kasaty tamtejszego klasztoru, po tym jak w czasie Powstania Styczniowego erem pełnił funkcję lazaretu i punktu kontaktowego, a dwóch braci dołączyło do powstańców. W 1864 r. niemal wszystkich zakonników wysłano do klasztoru w Paradyżu, a na Karczówce pozostał - jako opiekun kościoła i duszpasterz - tylko o. Kolumbin. Zdaniem historyków, władze carskie liczyły na to, że samotny zakonnik nie wytrzyma długo trudów życia, a jego śmierć zakończy obecność bernardynów na Karczówce. Jednak o. Kolumbin trwał tam pół wieku i dzięki niemu podkielecki klasztor oraz kościół były w świadomości społeczeństwa - niemal do odzyskania niepodległości - symbolicznymi miejscami umiłowania wolności ojczyzny. Medalion Kolumbina Tomaszewskiego trafi na Karczówkę staraniem Stowarzyszenia Ochrony Tradycji Genius Loci "Karczówka", Stowarzyszenia Ochrony Dziedzictwa Narodowego w Kielcach oraz wspólnoty pallotynów. Renesansowo-barokowy zespół klasztorny na Karczówce powstał w latach 1624-1631. Ufundował go biskup krakowski Marcin Szyszkowski jako wotum wdzięczności za to, że w 1622 roku ominęła Kielce zaraza - prawdopodobnie dżuma. W 1957 roku pobernardyński klasztor przejęło w opiekę i użytkowanie zgromadzenie pallotyn.