Wyrok nie jest prawomocny.16 maja 2010 r. kilkanaście młodych osób przeszło kieleckim deptakiem w marszu milczenia - proteście przeciwko homofobii. Za uczestnikami protestu szło kilkudziesięciu młodych mężczyzn, którzy wołali m.in. "Jak złapiemy, połamiemy", "Do gazu", "Dobry gej - martwy gej". Prokuratura oskarżyła osiem osób o kierowanie pod adresem manifestantów gróźb karalnych. Wśród oskarżonych był radny powiatu kieleckiego z PiS kilku kadencji (także obecnej) i zastępca świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej - 46-letni dziś Mirosław Gębski (zgodził się na podawanie nazwiska). Uzasadniając wyrok sędzia Kamil Czyżewski przypomniał, że w toku ponownego procesu przesłuchano m.in. osoby, które były na miejscu zdarzenia oraz tych z pokrzywdzonych, którzy nie zostali przesłuchani w postępowaniu przygotowawczym. Zwrócił uwagę, że policyjne nagranie marszu i kontrmanifestacji, analizowane podczas procesu ukazują jedynie wyrywki zdarzeń - nie można na ich podstawie wskazać dokładnych zachowań każdego z uczestników. Jak podkreślił, sami pokrzywdzeni mówili, że czuli się zastraszeni, zagrożeni, a świadczyły o tym m.in. wznoszone przez kontrmanifestantów hasła. W ocenie sądu tylko obecność policjantów zapobiegła temu, że nie doszło do utarczek fizycznych. "Nie jest tak jak podnosi pan Gębski, że zjawił się tam tylko i wyłącznie przypadkowo, zainteresowany swymi pasjami politycznymi jako politolog. To nie jest prawda. Gdyby tak było, stałby spokojnie z boku, obserwował, notował (...) Tak nie było - brał czynny udział w kontrmanifestacji i to nie tylko i wyłącznie na Placu Artystów, ale na wcześniejszym etapie, na ulicy Wesołej, gdzie przyłącza się do niej i wznosi pierwsze hasła" - opisywał sędzia. Wskazał, że pokrzywdzeni szczególnie zwrócili uwagę na oskarżonego, bo wyróżniał się z ubranego na czarno tłumu kolorową kurtką. "Fakt, że później nie pamiętali jego konkretnych zachowań i haseł, nie zmienia faktu, że mogły mieć miejsce(...)" - ocenił sąd, dodając iż hasła były wielokrotnie i cyklicznie wykrzykiwane przez uczestników kontrmanifestacji. Według sądu na fotografii wyraźnie widać, że Gębski uczestniczył w zgromadzeniu, a fakt, iż później rozmawiał na miejscu z dziennikarzami i deklarował, że nie podziela zapatrywań kontrmanifestantów, "nie zmienia postaci rzeczy". W ocenie sądu wypowiedzi pokrzywdzonych w sprawie są wiarygodne, a "absolutna większość" z nich nie rozpoznała Gębskiego jako polityka "tej czy innej partii", więc nie mało to dla nich znaczenia. "Wskazywanie, że jakoby stał się on ofiarą ich poglądów, skrajnie odmiennych od jego, jest niczym nieuprawnione i nie może być uznane przez sąd za wiarygodne" - uzasadniał sędzia. "Ta kara grzywny (...) powinna pozwolić oskarżonemu na przewartościowanie swojego zachowania. Takowe - w ocenie sądu - nie może mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa, gdzie tolerancja musi być zachowana" - podkreślił sędzia Czyżewski. Gębski zapowiedział w rozmowie z PAP apelację od wyroku. Poinformował, że w najbliższym czasie zorganizuje konferencję prasową w tej sprawie. Był to drugi proces w związku z oskarżeniem Gębskiego. W lutym 2013 r. kielecki Sąd Rejonowy uznał wszystkich ośmiu oskarżonych winnymi kierowania gróźb pod adresem uczestników marszu. Gębskiego skazał na 4,5 tys. zł grzywny, Grzegorza B. - na cztery miesiące ograniczenia wolności, a wobec Przemysława Ch. - sąd umorzył warunkowo postępowanie karne na rok. Pięciu pozostałych oskarżonych w sprawie skazał na cztery miesiące ograniczenia wolności i prace społeczne. Od wyroku odwołali się Gębski, B. i Ch. wraz z obrońcami. Podnosili m.in. dowolną ocenę dowodów przez sąd rejonowy, uchybienia proceduralne i nieprawidłowości w ocenie zeznań pokrzywdzonych. W lutym 2014 r. rozpatrujący apelację w tej sprawie Sąd Okręgowy w Kielcach, uchylił wyrok wobec Gębskiego i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd odwoławczy miał wątpliwości co do prawidłowości ustalenia przez sąd I instancji, czy Gębski wykrzyknął hasło uznane w postępowaniu za groźbę: "Jak złapiemy, połamiemy". Sąd apelacyjny uznał, iż w ponownym procesie należy precyzyjnie zrekonstruować przebieg wypadków. Sąd Okręgowy utrzymał wyroki wobec dwóch pozostałych oskarżonych, którzy składali apelację.