Jak powiedział rzecznik komendanta świętokrzyskiej policji Zbigniew Pedrycz, zabezpieczenie tego towaru jest związane z toczącym się w Kielcach postępowaniem, które ma wyjaśnić przyczynę środowego zatrucia dopalaczem 17-latka. Trafił on do szpitala w poważnym stanie, obecnie czuje się już lepiej. Badający okoliczności tego zdarzenia chcą sprawdzić, jaki jest skład chemiczny substancji oferowanych na rynku, by się przekonać, czy ich wytwórcy nie łamią prawa. W tym celu, cały zabezpieczony w sklepach towar ma być poddany skrupulatnej analizie - wyjaśnił Pedrycz. Dodał, że masa przejętego z punktów sprzedaży towaru była objętościowo nieduża. Kielecka policja w ostatnich dniach bacznie obserwowała sklepy z dopalaczami. Wszystkie wychodzące z nich osoby - średnio około 200 dziennie - legitymowano. Jeśli towar kupował niepełnoletni - informowano o tym rodziców i macierzystą szkołę. W ostatnich tygodniach na oddział ratunkowy w Kielcach trafiało po kilku pacjentów zatrutych tymi specyfikami. - Jeśli okaże się, że skierowane do laboratoryjnego badania substancje zawierały narkotyki, to będzie podstawa, żeby je całkiem usunąć z rynku - zapowiada Pedrycz. Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupić w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami; w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia. W 2009 r. Sejm znowelizował ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, uniemożliwiając handel 17 substancjami szkodliwymi dla zdrowia. Pod koniec sierpnia tego roku weszła w życie ustawa zakazująca handlu dopalaczami zawierającymi m.in. mefedron. Jednak na rynku wciąż pojawiają się nowe specyfiki.