Jak wyjaśnił, ofiary przekazane przez parafian posługującym w Ndelele misjonarkom-pasjonistkom na apel o "adopcję serca" umożliwiły wyposażenie 80 kolejnych dzieci kameruńskich w podręczniki, zeszyty oraz mundurki, dzięki czemu rozpoczęły one naukę szkolną. Proboszcz przytoczył treść listu, który w trwającym właśnie w Kościele rzymsko-katolickim Tygodniu Misyjnym otrzymał od pracującej 20 lat w Kamerunie s. Teodory Grudzińskiej, w którym dziękuje ona "za dobre serca". Misjonarka ze Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, posługująca na misjach jako pielęgniarka, podczas czerwcowej wizyty w kieleckiej parafii św. Józefa przekonywała wiernych, że ruch solidarności z ubogimi Trzeciego Świata jest szansą ocalenia ich życia. "Co trzeci Kameruńczyk jest zarażony wirusem HIV i nie ma pieniędzy na leki" - mówiła zakonnica, zachęcając do dobroczynności zwanej "adopcją serca". W praktyce oznacza ona stały patronat nad sierotą lub głodującym dzieckiem; ofiarodawca z góry opłaca koszty utrzymania i edukacji znanego mu z imienia i nazwiska podopiecznego. Bon miesięczny na oświatę podstawową stanowi równowartość 15 dolarów, a na średnią - 21 dolarów. Działające przy parafii św. Józefa Robotnika koło misyjne zorganizowało w minioną niedzielę na rzecz potrzebujących pomocy Kameruńczyków kolejną loterię fantową. Przyniosła ona dochód w wysokości 2050 zł. W najbliższą niedzielę dodatkowo zbierane będą ofiary na tacę na potrzeby misji - dodał ks. Iłczyk.