Do zdarzenia doszło w sierpniu ubiegłego roku na os. Czarnów, w bloku socjalnym. Policja dostała zgłoszenie, że ktoś miał tam wyrzucić przez okno dwa psy. Mundurowi, którzy przyjechali na miejsce, zauważyli je przed blokiem - zwierzęta nie przeżyły upadku. Policjanci ustalili właściciela czworonogów. Jak się okazało, przekazał on psy pod tymczasową opiekę znajomemu i to z okna mieszkania opiekuna - na siódmym piętrze bloku - je wyrzucono. Podejrzanym w sprawie okazał się jeszcze inny mężczyzna - mieszkaniec Kielc, który tego dnia w tym mieszkaniu miał pić alkohol. Dariusz N. został oskarżony przez prokuraturę o uśmiercenie zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna nie przyznał się do zarzutów. Obrona: To mógł równie dobrze być ktoś inny W mowach końcowych obrońca oskarżonego adwokat Łukasz Czarniecki ocenił, że nie ma żadnego dowodu wskazującego na winę Dariusza N. W opinii mecenasa nie udowodniono, czy dokładnie w chwili zdarzenia N. w ogóle przebywał w tym mieszkaniu. Według prawnika niekonsekwentne i sprzeczne są zeznania głównego świadka w sprawie - właściciela mieszkania i tymczasowego opiekuna psów - który wycofał się z pierwotnych zeznań obciążających N. Adwokat przypomniał, że po zdarzeniu świadek miał trzy promile alkoholu w organizmie, a następnego dnia podczas przesłuchania mógł być jeszcze nietrzeźwy. Obrońca uważa, że N. został pomówiony. Według mecenasa, sprawcą może być kuzyn głównego świadka, który pomieszkiwał w jego lokalu. "Prokuratura i sąd nie przeprowadziły żadnego postępowania w kierunku ustalenia tego, czy ewentualnie inne osoby nie miały udziału w tej sprawie" - ocenił wówczas Czarniecki i wniósł o uniewinnienie oskarżonego. Prokurator: Drastyczne, brutalne i świadome zachowanie Prokurator Daria Kubicka z Prokuratury Rejonowej Kielce-Zachód wniosła o wymierzenie Dariuszowi N. kary roku więzienia, orzeczenie zakazu posiadania "wszelkich zwierząt" przez pięć lat i wpłaty 5 tys. zł nawiązki. Prokurator wskazała, że zachowanie oskarżonego było drastyczne, brutalne, nieludzkie i że musiał on sobie zdawać sprawę z tego, iż zwierzęta będą cierpiały. Podkreśliła też, że Dariusz N. dopuścił się zarzucanego czynu bez żadnego powodu. "Nietrzeźwość nie jest usprawiedliwieniem" W uzasadnieniu wyroku sędzia Justyna Kabzińska podkreśliła, że oskarżony w swoich wyjaśnieniach nie był konsekwentny, co świadczy o tym, że chciał uniknąć odpowiedzialności karnej za zarzucany mu czyn. "Stopień winy oskarżonego jest wysoki (...) Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania, a Dariusz N. w niezwykle brutalny sposób dokonał zabicia dwóch psów, które w żaden sposób mu nie zagrażały, ani go nie atakowały. Znajdowanie się wówczas w stanie nietrzeźwości nie jest usprawiedliwieniem dla takiego bezwzględnego czynu" - powiedziała Kabzińska. Oprócz kary więzienia, sąd wymierzył mężczyźnie zakaz posiadania zwierząt przez pięć lat oraz nakazał zapłatę 8 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia "Pogotowie dla Zwierząt" w Trzciance. Wyrok jest nieprawomocny.