Jak poinformował PAP przewodniczący komitetu referendalnego Arkadiusz Stawicki, po przeliczeniu kart w ciągu 30 dni komisarz wyborczy będzie sprawdzał poprawność złożonych na listach podpisów i danych osób, które je złożyły. Chodzi m. in. o miejsce zamieszkania i numery PESEL. W przyszłym tygodniu przedstawiciele komitetu, który do tej pory - jak mówił Stawicki -skupiał się głównie na zbieraniu podpisów, wracają do pracy na rzecz zachęcania mieszkańców do udziału w referendum. Akcję na rzecz frekwencji ma się zacząć jeszcze przed decyzją komisarza odnośnie organizacji referendum. "Tu trzeba również wykonać sporą pracę. Będziemy się starać przekonać mieszkańców do tego, iż warto pójść na referendum, że podpis pod listą poparcia a udział w referendum to coś zupełnie innego" - mówił Stawicki. Akcja zbierania podpisów ws. referendum dot. odwołania z zajmowanej funkcji prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego rozpoczęła się 2 lutego. Dzień wcześniej jej inicjatorzy złożyli dokumenty w tej sprawie w urzędzie miasta oraz u komisarza wyborczego. Jak uzasadniał wówczas podczas spotkania z dziennikarzami Stawicki, "inwestycje, które przeprowadza pan prezydent, nie doprowadziły do tego, że mieszkańcy chcą w tym mieście zostać. Mamy największy odsetek osób, które wyjeżdżają". "Jeżeli za 15 lat w mieście ma zostać 150 tys. mieszkańców, nie będzie z czego spłacać tych kredytów, które już zostały zaciągnięte" - argumentował. 61-letni Lubawski sprawuje funkcję prezydenta od 2002 r. W ostatnich <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a> zwyciężył już w I turze, uzyskując niemal 56 proc. głosów. Startował z poparciem Prawa i Sprawiedliwości oraz Polski Razem Jarosława Gowina. W wyborach stał na czele komitetu Porozumienie Samorządowe, który sygnował własnym nazwiskiem. W latach 1999-2001 pełnił także funkcję wojewody świętokrzyskiego. Jesienią br. został członkiem Narodowej Rady Rozwoju, powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. "Gdybym się obawiał (wyniku ew. referendum - PAP), nie powinienem być w ogóle prezydentem" - powiedział w listopadzie ub.r. dziennikarzom Lubawski. "Ja tu nie jestem dla pieniędzy, ja tu jestem dla Kielc. Ja tu się urodziłem, od wielu pokoleń tutaj moja rodzina mieszka i poświęciłem już 13 lat temu miastu i mam zamiar poświęcić jeszcze trzy" - dodał. ban/ mjk/ gma/