Wartość przywłaszczonego mienia to prawie 500 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny i zapadł bez procesu - oskarżony podczas śledztwa przyznał się do winy i zgodził na dobrowolne poddanie się karze, uzgodnionej z prokuraturą. Jak ustalono w śledztwie, od września 2009 do października 2010 roku mężczyzna ukradł ponad 1300 książek, 31 obrazów, ornaty i stuły oraz inne drobne przedmioty związane z kultem religijnym. Przedmioty te nie miały wyjątkowego znaczenia dla kultury narodowej, ale były cenne, np. książki pochodziły z XVIII-XIX wieku. Zakonnik sprzedawał je za pośrednictwem internetowych portali aukcyjnych. Przyznał się do winy Jak podkreśliła w uzasadnieniu wyroku sędzia Małgorzata Solecka, oskarżony w toku postępowania przygotowawczego złożył obszerne wyjaśnienia i podjął współpracę z organami ścigania, dzięki czemu udało się odzyskać skradzione i sprzedane przedmioty. Sąd uznał, że zakonnik dopuścił się czynów o wysokim stopniu szkodliwości społecznej. Sędzia tłumaczyła, że postawa duchownego i wyrażona przez niego skrucha powaliły uznać, iż ustalony w toku śledztwa wymiar kary będzie adekwatny do stopnia winy oskarżonego. Sąd warunkowo zawiesił wykonanie kary Sąd zdecydował o warunkowym zawieszeniu wykonania kary pozbawienia wolności także ze względu na fakt, że zakonnik nie został wykluczony ze wspólnoty religijnej, w której służy. Jak mówiła sędzia, zawieszenie kary ma być gwarantem tego, by oskarżony dołożył starań i w przyszłości nie powrócił na drogę przestępstwa. Wobec mężczyzny orzeczono także karę 20 tys. zł grzywny i zwrot sądowych kosztów postępowania. Zakonnik w śledztwie tłumaczył, że działał ze szlachetnych pobudek. Jego zdaniem, te przedmioty nieprzydatnie leżały w klasztorze, a za uzyskane z ich sprzedaży pieniądze mógł pomóc potrzebującym. Tłumaczył, że działał ze szlachetnych pobudek Tę wersję częściowo potwierdzono. Śledczy dotarli do osób, które miały problemy, głównie zdrowotne, i zeznały, że otrzymały od zakonnika pieniądze w kwocie od kilkuset złotych do kilku tysięcy złotych. Dzięki żmudnej pracy sprzedane przedmioty udało się odzyskać od nabywców. Oskarżonemu groziła kara do dziesięciu lat więzienia. Sprawa wyszła na jaw jesienią 2010 roku. Policja poinformowała wówczas, że zakonnicy powiadomili funkcjonariuszy z Pińczowa o kradzieży pięciu obrazów przedstawiających treści religijne. Wszystkie wpisane były do rejestru zabytków i pochodziły z przełomu XVII i XVIII wieku. Podejrzenia padły na jednego z zakonników, który w ostatnim czasie wysłał kilka paczek o większych rozmiarach.