Sprawcę podpalenia na razie wytypował personel szpitala. Zdaniem dyrektor Teresy Czerneckiej to właśnie jeden z chorych mógł podłożyć ogień. Prawdopodobnie podpalenie przez pacjenta. Spłonął cały oddział. Tragedia - powiedziała reporterowi RMF FM. Trudne zadanie stanęło teraz przed policją. Funkcjonariusze muszą przesłuchać kilkadziesiąt pacjentów i udowodnić winę niepoczytalnej osobie. Pożar wybuchł na półotwartym oddziale, w którym żaden z pacjentów nie jest na stałe przymocowany do łóżka. Zdaniem personelu medycznego, dochodzi tam do wielu prób samookaleczenia i nie wszystkim udaje się zapobiec. Cały budynek powyżej drugiego piętra otoczony jest czarną wstęgą. Tam gdzie pojawił się ogień i dym wybito szyby w oknach, aby szybciej przewietrzyć pomieszczenia. Akcja ewakuacji chorych przebiegła szybko, choć nie bez komplikacji. Opór stawiali pacjenci, którzy wyburzeni w środku nocy nie bardzo wiedzieli co się z nimi dzieje. Z pomocą przyszli strażacy - siłą wyprowadzili prawie 20 osób z budynku. Pacjenci zostali przeniesieni do szpitala w Morawicy. Prawdopodobnie w ogóle nie wrócą już do kieleckiej placówki. Sam remont oddziału potrwa bowiem kilka tygodni. Trzeba odświeżyć i pomalować sale, a także wymienić sprzęt i łóżka. Do tego czasu wielu podopiecznych zakończy już leczenie. Mimo pożaru personel szpitala przyszedł rano do pracy. Problemy mogą się pojawić w ciągu dnia. Specjalna komisja sprawdzi, czy w budynku mogą przebywać pozostali pacjenci. Wszystko zależy od tego, czy trzy inne piętra zostały dokładnie przewietrzone. Słuchaj Faktów RMF FM