Wystawa jest częścią akcji "Znaki czasu i pamięci. Budujmy mosty pomiędzy naszymi narodami" zorganizowanej przez kieleckie stowarzyszenie młodzieżowe Teatr Strefa i stowarzyszenie Pro Civitas z Piekoszowa. Na 14 planszach umieszczono zdjęcia, które za pomocą trójwymiarowej techniki łączą obrazy z początków tworzenia państwa żydowskiego i współczesne. Można zobaczyć m.in. izraelskie dzieci podczas szkolnej lekcji i grające w koszykówkę, rolników przy pracy, lekarzy, naukowców oraz obrazki z ulic miejskich. Ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner otwierając wystawę mówił, że organizowanie wspólnych przedsięwzięć kulturalnych, jest najlepszą metodą na walkę ze stereotypami narodowościowymi. - Przyjeżdżając do Kielc nie można nie pamiętać o pogromie żydowskim z 1946 roku. To bardzo ważna sprawa historyczna dla naszego narodu, która boli - powiedział Rav-Ner. Podkreślił, że przedsięwzięcia edukacyjne i kulturalne mogą pokazać młodzieży, że jest nadzieja na wspólne budowanie - przez Żydów i Polaków. Zaproszeni goście odwiedzili także w Kielcach miejsca pamięci. Złożono kwiaty przy kamienicy na ulicy Planty 7, w której doszło do pogromu; także przy Menorze - pomniku upamiętniającym 20 tys. ofiar kieleckiego getta i na kirkucie. Jak powiedział jeden z organizatorów akcji Łukasz Piotr Strzelczyk, jej celem jest upamiętnienie rocznicy pogromu kieleckiego (miała miejsce 4 lipca) i zbliżającej się sierpniowej rocznicy likwidacji getta w mieście. Przedsięwzięcie ma przybliżyć mieszkańcom województwa świętokrzyskiego - szczególnie młodym - historię i kulturę, która przez długi czas łączyła oba narody. Przed II wojną światową w Kielcach mieszkało ok. 18 tys. Żydów. 3,5 tys. żydowskich rodzin Niemcy zamknęli w utworzonym w kwietniu 1941 roku getcie; oprócz kielczan umieszczono w nim także żydowskich mieszkańców Ponidzia, Kraju Warty, Łodzi, Warszawy, Wiednia, Pragi i Berlina. Od 19 do 22 sierpnia 1942 roku Niemcy zamordowali na ulicach Kielc dwa tysiące Żydów, w tym wiele dzieci i ciężarnych kobiet. Pozostałych wywieźli do obozu koncentracyjnego w Treblince i zgładzili w ciągu kilku następnych dni. Po zakończeniu wojny Żydzi, którzy przeżyli, powrócili do Kielc. Plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu sprowokowała w lipcu 1946 roku pogrom. Zgodnie z ustaleniami IPN, w czasie linczu zginęło 37 osób narodowości żydowskiej (35 zostało rannych) i troje Polaków.