Najprawdopodobniej za wykryte zaniedbania jeden ze świętokrzyskich przewoźników straci koncesję. Właściciel - podobnie zresztą jak inni - nie przechowuje tarcz tachografów, mimo że musi to robić przez rok. Ponadto jeden z jego kierowców wielokrotnie przekraczał dozwoloną prędkość. Powinien jeździć 80 kilometrów na godzinę, a pędził 100. - Taki zmęczony kierowca jadący z niedozwoloną prędkością staje się zabójcą pasażerów, których wiezie. Nigdy nie wiadomo, kiedy zaśnie - uważa Marek Nowak dyrektor Inspektoratu Drogowego w Kielcach. Ponadto wyniki kontroli ujawniły, że firmach nikt nie dba o noclegi dla kierowców, nie mówiąc już o postojach. Wielu kierowców, mimo że po 6 dniach jazdy, idzie na obowiązkowy urlop, nadal jeździ. Tylko, że w innej firmie.