Dyskusję wywołała interpelacja radnego Ryszarda Pacanowskiego. Zapytał on w czasie ostatniej sesji Rady Powiatu, dlaczego pacjenci z wypadków są odsyłani do kieleckich szpitali. W Jędrzejowie brak niektórych oddziałów, co oznaczałoby, że nazwa "specjalistyczny" jest na wyrost. Radny pytał także, dlaczego siostry z bloku operacyjnego zrezygnowały z pracy i czy w związku z tym jest tam pełna obsługa medyczna. Kolejne pytania zadawane przez radnego brzmiały: dlaczego tak długo czeka się na lekarza w Izbie Przyjęć, zwłaszcza gdy chory został przywieziony prywatnym samochodem, kiedy powstanie oddział ratunkowy i dlaczego na internie panują złe warunki lokalowe. Pytania wyprowadziły z równowagi Jarosława Wójcickiego - dyrektora szpitala. - Herezje pan tu opowiada - powiedział do radnego Pacanowskiego. Rozsądek wziął jednak górę nad emocjami i Wójcicki przyznał, że się zagalopował - Nie jestem arogancki, ale burzę się, kiedy stale muszę na sesji słuchać, jak to w szpitalu jest źle, kiedy się nie dostrzega tego, co już się zmieniło na dobre. W dalszym ciągu swej wypowiedzi dyrektor szpitala wyjaśniał, że decyzję o tym, do jakiego szpitala wiezie się pacjenta, podejmuje obsługa karetki. W przypadku urazów wielonarządowych trafiają oni tam, gdzie są wysokospecjalistyczne odziały. Oddział ratunkowy w jędrzejowskim szpitalu ma ruszyć od 1 października, obecnie pracownicy NFZ kontrolują pomieszczenia. Na oddziale wewnętrznym trwa malowanie ścian i remont łazienek, ale to i tak tylko lifting. Sytuacja się zmieni dopiero za kilka lat. W połowie września ma być podpisana umowa z wojewodą na współfinansowanie budowy oddziału zachowawczego na 50 łóżek. Oddział w którym na pewno będzie hospicjum, powstanie do 2011 r. - Szpital ciągle utrzymuje podstawowe oddziały i nie ma mowy o likwidowaniu któregokolwiek, poszerza także ofertę w poradni specjalistycznej. To, że kadra ulega zmianie nie jest niczym nowym. Nie ma odpływu kadry, co miałoby wpływ na poziom leczenia. To prawda, że zrezygnował z pracy ordynator oddziału wewnętrznego doktor Maślany, od października zastąpi go ktoś inny - uważa J. Wójcicki. Radni dyskutowali także na temat Izby Przyjęć. Zdaniem niektórych, pacjenci przywiezieni własnym transportem przez członków rodzin są przyjmowani w dalszej kolejności, pierwszeństwo mają transportowani przez pogotowie. Radną Krystynę Idzik interesowała kwestia umów z gminnymi ośrodkami na opiekę nocną i świąteczną. - Odnoszę wrażenie, że wiele osób traktuje szpital jako przychodnię na kółkach, zamiast do lekarza rodzinnego lub na pogotowie przychodzą z lekkimi schorzeniami do szpitala. Tymczasem my zajmujemy się nagłymi przypadkami. W pierwszej kolejności przyjmowani są ci, którzy wymagają natychmiastowej opieki. Trzy lata temu szpital zrezygnował z prowadzenia na zlecenie Zakładów Podstawowej Opieki Zdrowotnej opieki nocnej i świątecznej. W listopadzie ub. r. zwróciliśmy się z ofertą do gmin, ale nikt nie był zainteresowany - twierdzi J. Wójcicki. - Przyczyną konfliktów w Izbie Przyjęć jest to, że szpital nie ma podpisanych umów z ZPOZ-ami. We Włoszczowe sytuacja jest inna, umowy mają wszystkie ośrodki w gminach i pacjenci są bez problemów przyjmowani. Nie może być jednak tak, że pogotowie bierze pieniądze za te usługi, a pacjentów leczy za darmo szpital - argumentował radny Jerzy Rudnicki. Zdaniem radnych powiatowych dyrekcja szpitala powinna jeszcze raz zwrócić się z ofertą do gmin.