W środę akt oskarżenia przesłano do sądu. Jak poinformowała zastępczyni prokuratora rejonowego Beata Zielińska-Janaszek, w sprawie oskarżono także 59-letniego właściciel firmy rachunkowej, który kierował do ginekologa po zwolnienia swoje pracownice i współpracownice; oskarżonych jest także sześć kobiet, które korzystały z fałszywych zwolnień, oraz 31-letni mężczyzna, który przekazał 2 tys. zł na zabieg aborcyjny. Jak powiedziała prokurator, lekarza oskarżono o 142 przestępstwa polegające na wystawieniu dokumentów poświadczających nieprawdę odnośnie stanu zdrowia kobiet; przyjął za to co najmniej 5,6 tys. zł łapówek. Proceder związany z wystawianiem fałszywych zwolnień trwał od kwietnia 2007 r. do marca 2011 r. Lekarz początkowo przyznał się do wszystkich zarzutów, jednak w końcowej fazie śledztwa mówił, że zwolnienia wystawił tylko dwóm kobietom i nie wziął za to pieniędzy. Przedsiębiorcę prokuratura oskarżyła także o 142 przestępstwa dotyczące łapówkarstwa, posługiwania się dokumentami poświadczającymi nieprawdę i o oszustwo. Śledczy przyjęli, że mężczyzna uczynił sobie z tych przestępstw stałe źródło dochodu. - Oprócz nakłaniania lekarza do wystawienia fałszywych zwolnień i wręczania mu łapówek, mężczyzna nie odprowadzał składek na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne i fundusz pracy kobiet o wartości ok. 13,5 tys. zł. Fikcyjne zwolnienia przesyłał do ZUS, a urząd wypłacał nienależne zasiłki chorobowe - w sumie ok. 30 tys. zł. Kiedy kobiety rzekomo chorowały, w rzeczywistości świadczyły pracę - tłumaczyła Zielińska-Janaszek. Przedsiębiorca początkowo przyznawał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, ale w toku śledztwa zmieniał zeznania; ostatecznie nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień. Z kolei o podżeganie do poświadczenia nieprawdy, łapownictwo i oszustwo prokuratura oskarżyła sześć kobiet w wieku 29-49 lat, których dotyczyły fałszywe zwolnienia. Dwie przyznały się i złożyły szczegółowe wyjaśnienia w sprawie. Zgodnie z prawem, za zarzuty związane z korupcją wszystkim oskarżonym grozi do dziesięciu lat więzienia. Ginekologa oskarżono także o dokonanie w październiku 2010 r. nielegalnego zabiegu aborcji u mieszkanki powiatu skarżyskiego. Nie przyznał się do zarzutu. Z kolei mężczyznę, który wręczył ciężarnej kobiecie pieniądze na zabieg, oskarżono o udzielenie pomocy w usunięciu ciąży. 31-latek przyznał się do przekazania pieniędzy, ale odmówił składania wyjaśnień. Za bezprawną aborcję i nakłanianie do niej grożą trzy lata więzienia. Lekarza, przedsiębiorcę i mężczyznę, który przekazał pieniądze na aborcję, policja zatrzymała w marcu. Wobec ginekologa i właściciela firmy zastosowano dozór policyjny, poręczenia majątkowe w wysokości 20 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju. 31-latek został zwolniony za poręczeniem majątkowym wartości 3 tys. zł; również jego objęto dozorem policyjnym oraz zakazem wyjazdu z Polski.