Do zdarzenia doszło 5 września 2006 roku w Kotlicach Starych (Świętokrzyskie). Tego dnia oskarżony dowiedział się, że żona, z którą był w nieformalnej separacji i nie mieszkał, związała się z 27-letnim mężczyzną. Wziął nóż i udał się do domu teściowej, u której mieszkała żona. Na podwórzu wbił 27-latkowi nóż w klatkę piersiową. Prokuratura oskarżyła mężczyznę o zabójstwo z premedytacją. Sąd przyjął jednak, że oskarżony nie działał w zamiarze bezpośrednim, lecz z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia. Przewodnicząca składu orzekającego sędzia Lena Romańska zaznaczyła w uzasadnienie orzeczenia, że oskarżony nie od razu wyciągnął nóż, najpierw między mężczyznami doszło do szarpaniny. Sąd nie zgodził się z obrońcą oskarżonego, który wnosił o uznanie, że Robert S. działał pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, za co grozi niższa kara. - Jego reakcja nie była współmierna do przyczyny, która ją wywołała. Nie ma proporcjonalności między przyczyną a ostatecznym zachowaniem oskarżonego, które polegało na pozbawieniu życia - oznajmiła Romańska. Podkreśliła, że oskarżony wcześniej nie znał pokrzywdzonego, widział go pierwszy raz. Według sądu bezsprzecznym jest natomiast, że oskarżony działał w warunkach ograniczonej poczytalności, która odnosiła się do rozpoznania znaczenia czynu oraz do pokierowania postępowaniem. Oskarżonego charakteryzują zaburzenia osobowości i charakteru polegające na impulsywności, podejmowaniu działań nieprzemyślanych. Dlatego sąd wymierzył mężczyźnie karę w dolnych granicach przewidzianych przez prawo za taki czyn. Sędzia zaznaczyła, że mężczyzna przyznał się, wyraził żal i skruchę. - Sąd wierzy, że gdyby do tego ponownie miało dojść, oskarżony nie podjąłby takiego działania - powiedziała. Wyrok nie jest prawomocny. Jest to już drugi proces w tej sprawie. W pierwszym zapadł wyrok dziesięciu lat pozbawienia wolności. Odwołała się od niego obrona i oskarżenie. Sąd Apelacyjny w Krakowie wyrok uchylił i przekazał do ponownego rozpatrzenia.